Matejkowski Rajd 2013
Tradycyjnie, jak co roku, cała społeczność Matejkowiczów w towarzystwie grona pedagogicznego wybrała się na rajd integracyjny. Tym razem 18 września zabawa odbyła się w Podlesicach, a dokładniej rzecz ujmując - w środku lasu!
Rajd poprzedzono „Tygodniem Kota” – ludzie lasu, „piżama party”, na niebiesko, na lewą stronę – pomysłom nie było końca. A w środę wesoło było już w autokarach, ponieważ niezawodni trzecioklasiści od razu rozpoczęli serię „kocich zadań”. Pierwszaki musiały przygotować sobie plakietki z imionami, zatrważająca liczba Klaudii w klasie Ia zdecydowanie nie była zbyt pomocna. Najmłodsi z licealistów musieli popisać się także weną twórczą. Tworzenie piosenki i wierszyka podczas jazdy autokarem nie należy do najprostszych czynności. Po ciężkiej pracy umysłowej zaczęły się przyjemności fizyczne. Wędrowanie po kamykach i kamyczkach, patykach i patyczkach i innych cudach jesiennej natury urozmaicało „leżakowanie”. „Granaty” sypały się z nieba jeden za drugim, a pierwszoklasiści z prędkością światła padali na ziemię. W jednych miejscach leżenie było przyjemne, w innych nieco mniej. Powszechnie znaną prawdą jest, że brudne dzieci to szczęśliwe dzieci i najlepiej wiedzą o tym matejkowscy pierwszoklasiści! A międzyklasowym konkurencjom nie było końca. Wytypowani chłopcy z najmłodszych klas zdecydowanie nie mogli kręcić nosem. Podjęli się przeciągnięcia szyszki przez rękawy swoich koleżanek i kolegów. Troszkę drapało, troszkę łaskotało, ale wszyscy byli zadowoleni.
Gdy Matejkowicze dotarli na miejsce, przy ognisku posilono się kiełbaskami, bułeczkami i gorącą herbatą. Po spałaszowaniu posiłku odzyskano siły, więc i chęci do zabawy. Dopiero teraz wszystko miało się zacząć! Maturzyści rzeczywiście popisali się ułańską fantazją. Seria zadań przewidziana dla „kotów” zaskoczyła chyba wszystkich.
I tak na przykład wyścig składał się z dwóch części, jedną było skakanie w workach, a druga część trasy musiała być pokonana ze związanymi sznurówkami. Dziewczyny miały podawać sobie cytrynę z ust do ust, nie używając rąk. Kolejnym wyzwaniem była bitwa na balony z wodą. Klasowi „tatusiowie” zostali zmuszeni do stworzenia swoim „córeczkom” pieluszek z papieru toaletowego. Czynność okazała się tak trudna, że włączyły się w nią całe klasy, które pomagały także karmić „bobaski”. Nie był to koniec szaleństw z produktami spożywczymi. Ubijanie piany z białek wzbudziło wielkie emocje, uszy pękały od dopingujących wrzasków! Zażarta walka w siekaniu cebuli z wiadomych przyczyn nie wywołała takiego śmiechu. Ostatnim zmaganiem było wyławianie cukierków z mąki. Było naprawdę biało!
Dzień zakończył się słodkimi upominkami. Trzecim klasom należą się owacje za inwencję i sprawną realizację planu, a pierwszakom za wytrwałość i zaangażowanie. Fotorelację z tego miłego dnia można zobaczyć na stronie szkoły ww.mateja.edu.pl.