Co w "Nowych Siemianowicach"
» przejdź na stronę Nowych Siemianowic
Jako mieszkańcy miasta stanowimy wspólnotę. I jak w każdej wspólnocie są wśród nas ludzie, którym w życiu się powiodło, i tacy, którym z różnych powodów, noga się powinęła i potrzebują dziś pomocy.
Ktoś powie, że ci, którzy mają się w życiu lepiej, zawdzięczają to swojej pracy, wytrwałości, osobistym talentom i innym czynnikom, które spowodowały, że dziś mogą się cieszyć wyższym statusem materialnym i społecznym. Powie też, że ci, którzy dziś oczekują pomocy od innych, z reguły sami są sobie winni, bo albo szkołę omijali szerokim łukiem, albo pracować za bardzo nie mieli ochoty, a nadto nazbyt chętnie zaglądali do kieliszka...
I pewnie w szeregu przypadkach jest to prawda. Ale przecież nie zawsze taka jest przyczyna ludzkich problemów. Bo czemu winien jest człowiek, który rzetelnie pracował, ale z przyczyn od niego niezależnych, jego zakład został zamknięty. Czemu winny jest człowiek, którego mieszkanie strawił pożar, bo sąsiad „dogrzewał” swoje mieszkanie lub korzystał z nielegalnego przyłącza...
Nie zawsze przyczyna nieszczęścia leży po stronie tego, którego ono dotyka. Ale jeśli nawet ktoś nie potrafi się wyspać, bo źle sobie pościelił (odnosząc się do przysłowia: „jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”), to czy należy odwrócić się od jego problemów? Chyba nie...
Funkcjonując we wspólnocie, winniśmy wspierać tych, którzy potrzebują pomocy. Ważne jednak, aby pomoc była tak zorganizowana, by trafiała do tych, którzy naprawdę jej potrzebują. Ważne, by pomoc nie uzależniała, by nie stawała się sposobem na życie. Pomoc społeczna ma być formą wsparcia, co do zasady – doraźnego i tylko w wyjątkowych przypadkach – stałego. Winna ona służyć aktywizacji tych, którzy znaleźli się w dołku, nie zaś zniechęcać ich do podejmowania wysiłku.
Właśnie funkcjonowaniu pomocy społecznej w naszym mieście poświęcamy gros uwagi w bieżącym numerze „Nowych Siemianowic”, do lektury których gorąco zachęcam.