Dla najmłodszych i ich mam
Od paru tygodni telefon w dziecięcym oddziale Miejskiej Biblioteki Publicznej rozgrzewa się do czerwoności. To za sprawą trwających od marca, a cieszących się coraz większą popularnością, prowadzonych tutaj zajęć dla dzieci nieobjętych ani obowiązkiem przedszkolnym ani żłobkowym, w wieku od 7 miesięcy do 3 lat. Do tej pory uczęszcza na nie 10 dzieci wraz z mamami.
Oczko, uszko, nosek. Na głowie czuprynka, a z tyłu są plecki – jeśli w którąś środę, ok. godz. 11 zza drzwi dziecięcego oddziału Miejskiej Biblioteki Publicznej można usłyszeć takie słowa, to znak, że właśnie zaczynają się specjalne zajęcia, dla najmłodszych maluchów. Tutaj wiek 3 lat to już najwyższy szczebel na drabince. Najniższy zaś to zaledwie 7 miesięcy.
Cel jest jeden: dobra zabawa i spędzanie razem czasu. Dzieciaki do zabawy dostają często to, co w domach skrzętnie przed nimi ukrywają rodzice, w obawie przed małym zdemolowaniem domu, a przynajmniej koniecznością generalnego sprzątania. W małe rączki trafia m.in. mąka, masa solna, makaron, gazety, rolki papierowe, a także – jednak najmniej destrukcyjne: instrumenty muzyczne
Z dzieciakami przychodzą mamy, dla których jest to też odskocznia od codziennej monotonii. Bardzo szybko tez im udzieliła się atmosfera miejsca i podejmowanych zabaw. Tutaj nie ma „pań”. Wszystkie przedstawicielki płci pięknej są na „ty”. Same inicjują nowe zajęcia, mają swoje pomysły. Po prostu włączają się w ogólną ideę. Dzieci absolutnie nie trzeba zachęcać. Znają rytuały, jak się zaczyna zabawa, jak kończy. I czekają z utęsknieniem na środy – ich dni w bibliotece.
To, że owa idea zawitała do Siemianowic Śl. to zasługa Jolanty Kurczak, kierownik dziecięcego oddziału w centralnej bibliotece w mieście. O pomyśle usłyszała na szkoleniu, organizowanym przez Bibliotekę Śląską i Instytut Komeńskiego.
- Pomysł narodził się w Anglii. Była to inicjatywa rodziców oraz innych członków społeczności lokalnej. Chodzi o organizowanie czasu dla najmłodszych, którzy nie chodzą do żłobka ani przedszkola. Przy okazji aktywizuje to tez same mamy. Obecnie w Wielkiej Brytanii funkcjonuje około 20 tysięcy takich grup zabawowych – mówi Jolanta Kurczak.
Zajęcia są całkowicie bezpłatne. Niekiedy mamy są proszone o przygotowanie jakiejś prostej rzeczy, jak np. kartonu. Maluchy bawią się ok. 1,5 godziny. Jest przerwa na jedzenie.
- Marzy nam się prowadzenie częściej takich zajęć niż tylko raz w tygodniu, w środy. Ale to kwestia organizacji pracy. Pracujemy na cztery zmiany, mamy też sporo zajęć z przedszkolami i szkołami podstawowymi. Częstsze zajęcia to też jakieś większe nakłady finansowe. Mam jednak nadzieję, że od września tak, czy inaczej uda nam się poszerzyć naszą ofertę – twierdzi kierownik dziecięcego oddziału bibliotecznego. .
Ta inicjatywa to kolejny przykład łączenia przyjemnego z pożytecznym. Przy okazji bowiem mamy maluchów zapisały się do biblioteki i co tydzień wypożyczają dla swoich pociech jakieś książki.
- Jestem z wykształcenia psychologiem. Nikt nie musiał mnie do tych zajęć przekonywać. Ich pozytywny wpływ na dzieci, na ich rozwój jest bezdyskusyjny – zachwala biblioteczne zajęcia Aleksandra Matusik, mama 14-miesięcznej Małgosi, która o wszystkim dowiedziała się przypadkiem. Podczas organizowanych w tym samym miejscu spotkań z dziećmi ze świetlicy środowiskowej „Szafran”.
Chcesz skorzystać z takich zajęć? Zaprowadzić tam swoją pociechę? Nic prostszego! Zadzwoń pod nr (32) 2281-329 i zapytaj o szczegóły. Zapraszamy!