Byli pracownicy huty u prezydenta
„Teraz likwidator sprzedał stary zakład za 3 miliony złotych, a my znowu z tego dostaniemy tylko ochłap” – z goryczą mówi jeden z byłych pracowników Huty Jedność. A ponieważ więcej już obiektów po zlikwidowanym zakładzie nie ma – wraz z tym ostatnim aktem wyprzedaży pohutniczego majątku nadzieja byłych pracowników Jedności ostatecznie umarła. - Wczoraj prezydenta Rafała Piecha odwiedzili byli pracownicy huty Jedność, by przedstawić mu swoją sytuację.
- W ostatnim roku przed postawieniem huty w stan likwidacji, nie otrzymywaliśmy swoich wynagrodzeń - opowiada były hutnik - Przez 10 miesięcy, co tydzień wypłacano nam po 100 złotych, żeby było co do garnka włożyć. Czasem było to nawet (to „nawet” oczywiście zostało wypowiedziane z przekąsem) 200 złotych! Kiedy likwidacja stała się faktem, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych pożyczył przedsiębiorstwu pieniądze na odprawy dla pracowników. To, co otrzymaliśmy, nie pokryło zaległości wobec nas. W moim przypadku było to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wystąpiliśmy do Sądu Pracy – dostaliśmy nakaz płatniczy, który został uprawomocniony. Nasze zabiegi u komornika o egzekucję tego nakazu, skutkowały niewielkimi spłatami zobowiązań. Kolejny „zastrzyk finansowy” (znowu ironia w głosie) był efektem sprzedaży budynków. Z uzyskanych w ten sposób pieniędzy Fundusz Gwarantowany odebrał sobie kolejną część pożyczonej hucie kwoty, a my – około 300 pracowników – dostaliśmy od 50 – 200 złotych. Teraz, po ostatniej sprzedaży majątku po hucie – znowu wpadną nam do kieszeni tylko grosze. Przez cały czas nie czekaliśmy na sprawiedliwość z założonymi rękami – walczyliśmy. Do kogo nie pisaliśmy, gdzie nie byliśmy! Zwróciliśmy się listownie do pani minister pracy i polityki społecznej, do ministra skarbu, byliśmy u senatorów Bronisława Korfantego i Kazimierza Kutza, u Michała Seweryńskiego – przewodniczącego senackiej komisji praw człowieka i praworządności, u rzecznika praw obywatelskich. Pisaliśmy do Helsinskiej Fundacji Praw Człowieka. Wszystko na nic. Sugerowaliśmy, aby Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, który pożyczył hucie 8 mln, a odzyskał już 13, czy 14 mln zł odsetek – zrezygnował na korzyść pokrzywdzonych pracowników z jakiejś części kolejnych kwot… No cóż, Fundusz wyegzekwował pieniądze dla siebie, a my – pracownicy – nie dostaliśmy swoich należności.
A wszystko w majestacie prawa.