Poniżej oczekiwań, ale z nadzieją
Porażką na własnym boisku z Cyklonem Rogoźnik zakończyli rundę jesienną piłkarze MKS Siemianowiczanki, występujący w grupie IV katowickiej „okręgówki”. Jedenaste miejsce i aż 19 punktów straty do lidera to wynik który w klubie z pewnością nikogo nie zadowala.
Piłkarze MKS Siemianowiczanki rozgrywający swoje spotkania na stadionie w Parku „Pszczelnik” nie zaliczą rundy jesiennej bieżącego sezonu do udanych. Podsumowaniem ich występów był sobotni mecz z Cyklonem Rogoźnik. Siemianowiczanie mieli przewagę, prowadzili grę, ale niewiele z tego wynikało. Nawet gdy już przedostali się pod bramkę rywali, razili nieskutecznością lub napotykali na dobrze dysponowanego golkipera gości. Zespół Cyklonu z kolei szybko objął prowadzenie i kontrolował przebieg wydarzeń na boisku, mając nawet w końcówce spotkania okazje do podwyższenia rezultatu.
- Nasz ostatni mecz wyglądał niestety jak cała runda. Niby nie gramy źle, mamy okazje, ale czegoś brakuje. Na pewno spory wpływ na wyniki miały zmiany do jakich doszło – zarówno zmiana szkoleniowca, który preferuje inny system gry, jak i spore przemeblowania w składzie w stosunku do poprzednich rozgrywek. Jestem jednak dobrej myśli i wierzę, że jeśli solidnie przepracujemy okres przygotowawczy między rundami, to na wiosnę będziemy zupełnie inna, lepszą drużyną – podsumował kapitan MKS Siemianowiczanki Marcin Mierzwa.
Siemianowiczanie po rundzie jesiennej plasują się na jedenastym miejscu, mając w dorobku 17 punktów. Rzeczywiście boisko w „Pszczelniku” nie było jesienią twierdzą nie do zdobycia. Piłkarze MKS wygrali tu zaledwie dwukrotnie, raz zremisowali i ponieśli aż 4 porażki. Paradoksalnie więcej punktów przywieźli z boisk rywali – na wyjeździe wygrali 3 mecze, raz zremisowali i czterokrotnie kończyli rywalizację „na tarczy”. W trakcie sezonu doszło również do zmiany szkoleniowca – dotychczasowego trenera Adama Gniozdorza zastąpił Marcin Molek.
Widoczna w ofensywie była także strata najlepszego snajpera ubiegłego sezonu (30 strzelonych bramek – przyp. red.) Rafała Nowaka, który w lato przeszedł do Warty Zawiercie,. Póki co nie udało się go godnie zastąpić – w efekcie w całej rundzie podopieczni Molka strzelili 19 goli, tracąc 33.
Rundę rewanżową siemianowiczanie rozpoczną w marcu na własnym boisku, a ich rywalem będzie lider rozgrywek – Odra Miasteczko Śląskie. Będzie to okazja do rehabilitacji za fatalny start tego sezonu, gdy w Miasteczku Ślaskim przegrali aż 0:8.
- Na pewno kończymy ten rok z niedosytem, ale też nadzieją na poprawę wiosną. Jest nowy trener, który ma swoją wizję i oczekiwania wobec swoich zawodników, jest sporo nowych piłkarzy, a na zgranie tych elementów potrzeba jednak trochę czasu i wzajemnego zaufania. Duży wpływ na naszą obecną sytuację miał bardzo słaby start rozgrywek, po którym musieliśmy podjąć decyzję o zmianie szkoleniowca. Przede wszystkim jednak nie mozemy tracić punktów na własnym boisku. Jestem jednak przekonany, że wiosną będzie dobrze – stwierdził Karol Termin, prezes siemianowickiego klubu.