Siemianowiczanin w Nowym Jorku czyli...marzenia się spełniają !
Marek Bogdoł, siemianowiczanin, twórca strony www.drogadotokio.pl, 5 listopada br. wystartował w najbardziej prestiżowym maratonie na świecie – TCS New York City Marathon 2017. Maraton ten zaliczany jest do World Marathon Majors, cyklu sześciu największych maratonów na świecie, w skład których wchodzą jeszcze biegi w Tokio, Bostonie, Chicago, Londynie i Berlinie. Rozmawialiśmy z nim po powrocie.
- Kilkanaście dni temu wróciłeś z Nowego Jorku. Wziąłeś tam udział w największym maratonie na świecie. Jak było?
- Nie ukrywam, że był to wyjazd życia. Kiedy 6 lat temu poszedłem na pierwszy trening w michałkowickim parku, w życiu bym się nie posądzał o to, że kilka lat później pobiegnę w Tokio i Nowym Jorku. Do tej pory zmagania biegaczy śledziłem na żywo w trakcie telewizyjnej transmisji. Teraz pojawiła się szansa na to, aby stanąć po drugiej stronie kamery. Nowy Jork to niesamowite miasto, które urzekło mnie na kilku płaszczyznach. Słońce wstające nad drapaczami chmur na Manhattanie czy trening w Central Parku. Nie ukrywam, że kilka razy zbierałem szczękę z podłogi. Po kilku dniach się przyzwyczaiłem i profilaktycznie podtrzymywałem ją dłonią. Jeżeli chodzi o sam maraton, to był to mój 15 bieg na tym dystansie. Energia rozpierała mnie od pierwszego, do ostatniego kilometra. Moim celem było ukończyć go poniżej 4 h robiąc w międzyczasie wiele zdjęć i przybijając jeszcze większa ilość piątek. Udało się. Przekraczając metę byłem zły, że to już koniec. Wszystkich chętnych zapraszam do przeczytania relacji, którą opublikowałem na swojej stronie.
- Czy trudno jest się dostać na taki maraton?
- Istnieje kilka możlwiości, aby móc wziąć w nim udział. Można m.in. dostać się z kwalifikacji osiągając dobry czas w innym maratonie. Pakiet startowy można także kupić u tzw. tour operatorów, ale ich cena jest zaporowa. W moim przypadku zadecydował łut szczęścia. Wziąłem udział w rejestracji, po której mnie wylosowano. Pod koniec marca dowiedziałem, się, że Nowy Jork chce, abym go odwiedził. Nie pozostało mi nic innego jak zawalczyć o start. Taka okazja mogła się już przecież nie powtórzyć. W tym miejscu kłaniam się w pas wszystkim tym ludziom, dzięki którym ten wyjazd mógł się w ogóle odbyć.
- Berlin, Tokio, Nowy Jork. Jakie są Twoje plany na przyszłość?
- Moim marzeniem jest ukończyć wszystkie biegi zaliczane do World Marathon Majors. W 2013 r. Byłem w Berlinie. Dwa lata później odwiedziłem Tokio. Kolejne 2 lata i wróciłem z Nowego Jorku. Przede mną pozostały jeszcze maratony w Londynie, Chicago i Bostonie. Będąc w połowie drogi wstyd się wycofać i nie spróbować ich pokonać. Odkąc zacząłem biegać zauważyłem, że marzenia czasami mogą się spełnić. Warto o nie walczyć no i warto uprawiać sport, jakikolwiek. To nie musi być przecież bieganie.