Przemyślenia aktywnego seniora...
Przemyślenia aktywnego seniora oparte na podsłuchaniu tego, co w Zarządzie naszego UTW się mówi jak i moje myśli nie uczesane, takie marzenia seniora, który „nie chce czekać końca, lecz żyć do końca”.
Gdy przegląda się strony internetowe innych uniwersytetów trzeciego wieku, to okazuje się, że znajdujemy się w czołówce, chociaż są lepsi. Ci lepsi to potężne uniwersytety działające przy uczelniach. Im lepiej, bo mają zaplecze lokalowe i wykładowców dostępnych od ręki i wykładających dla swoich starszych koleżanek i kolegów.
Są od nas gorsi, ci z mniejszych miejscowości o mniejszej koncentracji mieszkańców i nie mających sprzyjających warunków lokalowych.
Siemianowicki Uniwersytet Trzeciego Wieku, wobec zbliżającego się schyłku pandemii ruszył z impetem. Rozpoczęły się zajęcia sprawnościowe. Warsztaty psychologiczne miały już swoją inaugurację. Język angielski już też jest zgłębiany. Ruszyła Akademia Muzealna. Inauguracje miały już spotkania comiesięczne w Willi Fitznera, na które chętnych jest więcej niż miejsc, chociaż jeszcze zostało sporo czasu do drugiego wieczoru.
Dołożyliśmy koleżeńskie koła zainteresowań; rękodzieło i wymiana poglądów kulinarnych jak i uczestnictwa w imprezach organizowanych przez Siemianowickie Centrum Kultury. Lada moment ruszą spacery jak i indywidualne porady komputerowe. Praktycznie działamy już w zakresie jak sprzed pandemii z wyjątkiem wykładów, które w ubiegłych latach akademickich cieszyły się dużym powodzeniem.
Gdy czytałem o działalności uniwersytetów przy uczelniach, to w trybie wolontariatu wykłady prowadzili wykładowcy uczelniani, bo co nie robi się dla starszych, którzy jeszcze nie dawno byli czynnymi wykładowcami.
Czy wśród naszej siemianowickiej społeczności nie znaleźliby się tacy, co mają nam seniorom coś do powiedzenia dla własnej satysfakcji i za frico, a my ich z chęcią wysłuchamy.
Analizując działalność innych uniwersytetów jak i innych organizacji pozarządowych, już wiem, że znacząca ich część jest samofinansująca i jakoś niewielu stara się o środki wspierające. Myśmy też rozeznali, co i skąd można pozyskać.
O ile ze złożeniem wniosku nie byłoby problemu, o tyle już sam proces rozliczenia dotacji może być dla organizacji pozarządowych problematyczny.
Po pierwsze, nie mamy zabezpieczenia prawnego, co powoduje, że poruszalibyśmy się po grząskim terenie. Może jakiś prawnik a najlepiej prawnicy, biegli w tym temacie zostaliby członkami naszych społeczności seniorskich?
Po drugie, winniśmy mieć osoby, które znają się w meandrach rozliczenia dotacji jak i przypilnowania, by stworzone rozliczenia spełniały wymogi stawiane przez dotującego.
Pozostaje sobie tylko życzyć, by wróciły te czasy, gdy sale spotkań były pełne jak to bywało i wykłady były satysfakcjonujące jak dawniej, a ich koszt w sposób niewielki obciążałyby budżety seniorów, co jest możliwe przy wykorzystaniu dotacji wspierających.