Oświatowa kołdra zdecydowanie za krótka
Przy okazji wczorajszego mianowania na uczniów rozgorzała na nowo dyskusja o finansowaniu oświaty. Jednostki samorządu terytorialnego (JST) od lat walczą z rządem o zwiększenie subwencji oświatowej. I podobnie od lat wynik tej walki znany jest z góry.
Wszyscy chcemy, żeby nasze dzieci uczone były przez wykwalifikowanych, dobrze opłacanych pedagogów. By szkoły były bardzo dobrze wyposażone i proponowały pełny wachlarz zajęć pozaszkolnych. Do tego patrzymy bardzo uważnie na ręce samorządowych włodarzy w kwestii remontów placówek oświatowych. Warto przy okazji przyjrzeć się finansom, dzięki którym to wszystko ma być zabezpieczone.
W 2013 r. subwencja oświatowa wyniosła: 23,7 mld zł dla gmin, 15 mld zł dla starostw oraz 775,1 tys. zł dla samorządów województw. Przedstawiciele Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” wyliczają, iż subwencja jest zaniżona o ok. 400 mln zł. Ministerstwo Edukacji Narodowej z kolei tłumaczy, że subwencja powinna wypełnić koszty nauki 6-latków od września do grudnia. Dodatkowo – jak tłumaczy MEN – w 2014 r. ma być o ok. 10 tys. mniej nauczycieli.
Taka argumentacja okazała się niewystarczająca m.in. dla Rzecznika Praw Obywatelskich, który wzywa rząd do zmiany systemu naliczania subwencji oświatowej.
Nieco dalej poszło pismo samorządowe „Wspólnota”. Po ich interwencji MEN w końcu przyznało, że nie ma de facto żadnego wzoru, wedle którego ustalana jest kwota części subwencji oświatowej dla samorządów.
- Po takiej odpowiedzi nie pozostaje nam nic innego, jak przygotować stosowany materiał dla Najwyższej Izby Kontroli – zapowiadają przedstawiciele „Wspólnoty”.
Trudno sobie wyobrazić, by nagle spór zakończył się z korzyścią dla JST. A braki w kasie i tak trzeba samemu nadrabiać.
- Dla nas subwencja w 2013 r. wyniosłą 49 mln zł, co pozwoliło nam jedynie w 90 procentach zabezpieczyć pensje nauczycieli. Nic ponad to. To o 5 mln zł mniej niż w subwencji na 2012 r. W bieżącym roku budżetowym dopłacamy do tego 39 mln zł. Tak jest już od lat – mówi Henryk Falkus, skarbnik Urzędu Miasta Siemianowice Śl.
Przyszły rok może okazać się dla samorządów jeszcze okrutniejszy pod tym względem niż bieżący. Decydujące będzie rozstrzygnięcie w sejmie dotyczące nakazu nauki w szkołach wszystkich 6-latków. Przypomnijmy: Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców zebrało pod petycją o referendum w tej sprawie blisko milion podpisów (wymóg ustawowy to 500 tys.). Marszałek Sejmu Ewa Kopacz zapowiedziała, że ta kwestia znajdzie się w najbliższym porządku obrad.