OSIEDLE JERZEGO - WSPOMNIENIOM NIE BYŁO KOŃCA
Wspomnieniom nie było końca na wczorajszym spotkaniu w Willi Fitznera.Okazało się, że mieszkańcy nieistniejącego już Osiedla Jerzego - Georgshutte to jedna wielka rodzina. Wszyscy się znają, lubią, wspominają stare dobre czasy. Pokazują ulice Szymanowskiego, Rydla,Srokowiecką i Srokowiec, szyb Alma itd., itp. A ile psikusów z młodych lat wspominano, które tam zrobiono, ile wskazano okien, z których wyglądała pierwsza miłość, ile ogródków, piaskownic,rowerów , pierwszy w dzielnicy samochód, rzecz jasna "Syrenka", który stale się psuł i trzeba go było bez przerwy naprawiać. Jakie dziewczyny tam mieszkały, a jacy przystojniacy grali w piłkę...Wszyscy, którzy nie pochodzą z tamtej dzielnicy po prostu czuli się lekko zazdrośni, że nie znają tych wszystkich zaułków i ścieżek, tak jak obecni na sali mieszkańcy - jak się okazało- wcale nie zapomnianego osiedla.
A wszystko to za sprawą wystawy fotografii przygotowanej przez Mariana Jadwiszczoka i Forum Samorządowe. Dodajmy, że zajadano ciasto przygotowane przez mamę Mariana Jadwiszczoka, zupełnie jak w jednej wielkiej rodzinie. Na koniec zagrał Franciszek Rzepczyk i nikomu nie chciało się wracać do domu.