O kwiecie paproci i innych cudach
Już niedługo magiczny czas – noc świętojańska, kiedy to, jak głosi legenda, zakwita, mający czarodziejską moc, kwiat paproci. Przyrodnika, przed którym świat siemianowickiej flory i fauny niemal nie ma tajemnic, Adama Balona, poprosiłam o rozmowę o tutejszych cudach natury.
- Proszę powiedzieć, czy legenda o kwiecie paproci to zupełna bujda, czy też, jak ponoć w każdej legendzie, jest w niej ziarenko prawdy?
- Jest, choć rzeczywiście małe. W świetle botaniki, kwiat to organ rozmnażania, który posiada pręcik i słupki oraz który jest wyposażony w element wabiący, czyli np. barwne płatki lub miodniki. W tym znaczeniu paproć nie ma kwiatu. Do rozmnażania płciowego służy jej natomiast przedrośle, czyli gametofit. Z wyglądu przypomina zielone serduszko o średnicy około 4 milimetrów i utrzymuje się przez kilka miesięcy…
- No to nijak nie pasuje to do owej opowieści o zakwitającym na jedną noc kwiecie…
- … ale były niegdyś paprocie nasienne, które musiały mieć kwiaty, skoro wytwarzały nasiona. Znamy je jednak wyłącznie z kopalin, gdyż wymarły przed milionami lat.
- Czyli jakaś nadzieja jest na znalezienie kwiatu paproci ! Przecież w przyrodzie, mimo, iż jakiś gatunek uważany jest za wymarły, zdarza się, że pojedyncze egzemplarze ku najwyższemu zdumieniu naukowców, są odnajdywane.
- Zgadza się, przykładem są metasekwoje, rosnące kilkadziesiąt milionów lat temu, których jednak małą populację odnaleziono w Chinach, czy wollemia nobilis – pewne drzewo szpilkowe, ujawnione w Australii.
- A czy w Siemianowicach Śląskich rosną rośliny, którym przypisywano magiczną moc – o ile przyrodnicy nie ignorują kompletnie takich informacji J?
- Ponoć była trawa eliaszowa, której posiadanie umożliwiało otwarcie wszelkich zamków, czy rozkruszenie kamienia. Być może chodzi o rzadko występującą saxifragę – roślinę, która niejako z nazwy łamie skały.
- Zdarzyło się kiedyś w pańskich przyrodniczych wędrówkach po terenach naszego miasta coś, co dla pana stanowiło wręcz przyrodniczy cud ?
- Widziałem jeden jedyny okaz gółki długoostrogowej, odkrytej przez nie żyjącego już Bolesława Szczepańskiego. To bardzo delikatny i wymagający określonych warunków storczyk, który nie występuje w miastach, dlatego napotkanie tej rośliny w Siemianowicach Śląskich, to dla mnie coś bardzo, bardzo wyjątkowego.
- Jednym słowem są takie cuda, których nie dostrzeże oko „ zwykłego śmiertelnika” – czytaj: laika. Ale tak sobie myślę, że wszyscy mamy takie chwile, kiedy podziwiając jakiś krajobraz, przypatrując się otaczającej nas przyrodzie jesteśmy po prostu ( to „po prostu” brzmi w tym przypadku paradoksalnie) świadkami wielkiego cudu :)