Na ten remont dłużej nie można czekać
Prawdopodobnie na przełomie maja i czerwca rozpocznie się modernizacja wiaduktu na ul. Staszica. W budżecie miasta na ten rok zabezpieczono na ten cel 1,5 mln zł. O tym, jaki dokładny będzie zakres prac, jak długo prowadzone, kiedy się skończą i kto będzie opowiadał za pracę – dowiemy się po rozstrzygnięciu przetargu.
Siemianowicki wiadukt parę lat temu obchodził swoje 40. urodziny. Przypomnijmy, że oddano go do użytku na Barbórkę – 4 grudnia 1971 r. Prawie w rocznicę objęcia fotela I sekretarza PZPR przez Edwarda Gierka, po skompromitowanym Gomułce (na co bezpośrednio wpłynęły krwawo stłumione wystąpienie robotników pod koniec 1970 r.). I właśnie lata 70. minęły pod znakiem budowy. Osiedli z wielkiej płyty, ale nie tylko. Nastał także boom drogowy. Jeszcze zanim pierwsze samochody przejechały przez wiadukt ówczesne Prezydium Rządu zdecydowało o budowie drogi szybkiego ruchu z Warszawy do Katowic, tzw. „gierkówki”, którą oddano do użytku w październiku 1976 r.
Dzisiaj eksperci wskazują, iż właśnie inwestycje drogowe z lat 70. cechowały się pewną dozą niechlujstwa. Jak na dłoni widać różnicę w drogach, mostach, czy wiaduktach wybudowanych w latach 50. i 60. oraz właśnie za czasów Gierka.
Wtedy na pierwszy plan wysunęła się propaganda. Tak więc jeżeli ustalono wcześniej, co najmniej na wojewódzkich szczeblach, że w Siemianowicach Śl. – wtedy mieście węgla i stali – wiadukt oddany będzie na Barbórkę 1971 r. to nic nie było w stanie zmienić tego odgórnego założenia. Nie brakuje jeszcze siemianowiczan, którzy pamiętają tamtą budowę.
- Kwiatki i ordery musiały być na czas, wiadomo. Pamiętam, że betonowali ten wiadukty przy dosyć siarczystym mrozie – wspomina jeden z mieszkańców naszego miasta Adam Porczytak.
W połowie lat 90., kosztem ówczesnych kilkudziesięciu miliardów złotych, przeprowadzono remont wiaduktu. Teraz już dłużej nie można czekać i przeprowadzić kolejny – nie dbający jedynie o przestrzeń na samym wiadukcie, jak również tę pod nim.
- Tu jest bardzo niebezpiecznie. Ludziom na głowy się sypie z góry. Trzeba coś z tym zrobić – uważa Karolina Wiszkońska, przychodząca pod wiadukt – na targowisko miejskie – co najmniej raz w tygodniu.
Dla znawców tematu techniczna kondycja inwestycji sprzed ponad 40 lat nie jest zaskoczeniem.
- Trudno sobie wyobrazić, by elementy konstrukcji komunikacyjnych odbiegały od średniego stanu budownictwa wtedy w Polsce. Musimy jednak pamiętać o paru kwestiach. Po pierwsze żyjemy obecnie w zupełnie innych czasach, chociażby pod względem liczby samochodów na ulicach. Po drugie jakość wówczas używanego betonu nie była najwyższa. Nie to się wtedy głównie liczyło i obecnie mamy tego efekty. To tak jak z blokami z wielkiej płyty, które się zużyły technicznie. Są rozwiązania pokazujące, że mogą funkcjonować jeszcze przez 20-30 lat – przekonuje profesor Kazimierz Flaga z Katedry Budowy Mostów i Tuneli Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki, członek Polskiej Akademii Nauki.
Siemianowicki wiadukt czeka porządny lifting. Zyskać ma przede wszystkim bezpieczeństwo. Nie tylko jadących i idących po wiadukcie, ale także na dole – pod potężną konstrukcją betonową.
- Ten remont czeka już byt długo. Od kilkunastu lat z rok na rok jest pomijany, bo też zawsze na pierwsze miejsce wychodzą sprawy nie mniej ważne. Teraz jednak, już we wrześniu ubiegłego roku, przy okazji konstruowania budżetu na rok następny, zadbaliśmy o odpowiednią sumę, dzięki czemu możemy ogłaszać przetarg i ruszać z inwestycją – mówi na koniec prezydent Siemianowic Śl. Jacek Guzy.