„Kto nie kurzy i nie sznupie”…
Liczbę ubiegłorocznych wydawnictw poświęconych naszemu miastu powiększyła jeszcze, wydana przez Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie” książka Marcina Wądołowskiego zatytułowana „Michałkowice-wieś i dwór na przestrzeni dziejów”.
Autor, rodowity michałkowiczanin, jest absolwentem studiów historycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz studiów socjologicznych i kulturoznawczych w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Jest także doktorantem kulturoznawstwa w Akademii Ignatianum w Krakowie. Ukończył Podyplomowe Studium Muzeologiczne Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dysponując tak rozległymi podwalinami wiedzy i naukowej metodologii, M. Wądołowski przedstawił dzieje Michałkowic odmiennie, niż to miało miejsce w dotychczasowych publikacjach, skupiających się przede wszystkim na prezentowaniu polityczno-administracyjnej historii wsi i parafii. Książka pozwala nam poznać dawne Michałkowice w rozmaitych aspektach. Przedstawia Michałkowice widziane przez pryzmat losów dworu wraz z jego zapleczem gospodarczym, przybliża społeczno-kulturalne relacje dziedziców z mieszkańcami wsi. Na tym przykładzie autor wykazuje jak bardzo odmienne, od tych położonych na obszarze dzisiejszej Polski, były toczące się koleje losu śląskich rezydencji, jako tych, których byt związany był z dokonującymi się procesami industrializacji i urbanizacji.
Mimo charakteru interdyscyplinarnej pracy naukowej, która może się stać bazą do dalszej pogłębionej analizy funkcjonowania górnośląskich dworów, książka napisana jest z myślą o szerszym kręgu czytelniczym. Znajdujemy w niej wiele interesujących, różnorodnych informacji, które przybliżą nam obraz tego rejonu dzisiejszych Siemianowic Śląskich. Dowiadujemy się więc, że przed wiekami Michałkowice pokrywała puszcza, w której przeważały lasy liściaste i mieszane.
Czytając o tym, jak ewoluowały kontakty dworu z mieszkańcami, znajdujemy relację mieszkańca Michałkowic, który przytacza opowieść ciotki o czymś na kształt dzisiejszych "dni otwartych" michałkowickiego zamku, kiedy to można było z przewodnikiem zwiedzić otaczający budowlę ogród, utrzymany we wzorowym porządku, z mnóstwem pięknych klombów i przechadzającymi się pawiami. Dowiemy się również o patronacie, jakim otaczali Rheinbabenowie wznoszący się w sąsiedztwie kościół, o tym, kto utrzymywał ówczesnego organistę, ilu przedstawicieli wyśmienitego rodu spoczęło na michałkowickiej ziemi, otrzymało chrzest w tutejszej świątyni, czy też stanęło tu na ślubnym kobiercu. Z obfitości owych ciekawostek, na zakończenie przytoczę zamieszczony w książce opis psychicznego typu rolniczego Ślązaka, który, jak uważa autor, odpowiadał wizerunkowi michałkowiczan z XIX wieku.
" Z pozoru łatwy, uprzejmy i chętny, w gruncie /.../ zamknięty, podejrzliwy, oskorupiony przeciw wszelkim obcym wpływom. Realny i żwawy, pomiata fajtłapami ( Kto nie kurzy i nie sznupie, tyn sie równa kurzej d...) Inne przysłowia wyrażają niechęć do pustego gadulstwa: " Za pierdoły nie będą woły, ino za pieniądze". Udzielny jest mówi sam o sobie. Czyli niepodległy i opalisadowany, z ostrożna z nim pertraktuj, jak z księciem udzielnym. Ale jest jeszcze drugie znaczenie wyrazu, dosłowne. Udzielność -ochota do usług, udzielnie sie. Na Śląsku wyraża się ona przede wszystkim w cnocie gościnności, której chyba nigdzie w Polsce nie znajdziesz pod dachem wieśniaczym w takim nasileniu".
Kto chciałby zaopatrzyć się w tę lekturę- może ją zdobyć w chorzowskim skansenie, w tamtejszym sklepiku.