Austriacy są zachwyceni
Podczas Międzynarodowego Turnieju Hokeja na Trawie „Silesia Cup”, który w miniony weekend odbył się na boisku Kompleksu Sportowego „Siemion”, gościł wraz z prowadzoną przez siebie drużyną – HC Wien. Znakomity zawodnik, zaliczył w swojej karierze 155 występów w reprezentacji Polski (strzelając 9 bramek). Grał m.in. na igrzyskach olimpijskich w Sydney, podczas których jako jedyny z hokeistów biało – czerwonych ani razu w trakcie całego turnieju nie został zmieniony. W 2002 roku wyjechał do Niemiec, gdzie z sukcesami (m.in. Puchar Niemiec, III miejsce w Pucharze Zdobywców Pucharów) grał do 2004 roku. Następnie przeniósł się do Austrii, walnie przyczyniając się do rozwoju hokeja na trawie w tym kraju - tak spodobał mu się austriacki klimat że osiadł tam na stałe, zaliczając jeszcze 15 spotkań w reprezentacji Austrii (8 goli). Zagrał także w austriackich barwach podczas …turnieju z okazji otwarcia boiska ze sztuczną trawą Kompleksu Sportowego „Siemion”, który odbył się w październiku 2004 roku. O swoim sentymencie do Siemianowic Śląskich, uznaniu dla naszego obiektu, miłości do hokeja na trawie, różnicach w mentalności pomiędzy austriackim i polskim środowiskiem hokejowym, a także źródłach sukcesów austriackich drużyn młodzieżowych, w rozmowie z „Nowymi Siemianowicami” opowiada Tomasz Szmidt, nazywany przez wszystkich w Austrii po prostu „Hans”:
Nowe Siemianowice: Powrót do Siemianowic Śląskich po niemal dekadzie?
Tomasz Szmidt: Kolejny pobyt w tym mieście, ale wcale nie po dekadzie. Od kilku lat dosyć regularnie przyjeżdżam tutaj na zgrupowania z drużynami młodzieżowymi. Chętnie również z drużyną seniorów korzystamy z zaproszeń na takie turnieje, jak „Silesia Cup”.
N.S.: Dlaczego akurat Siemianowice?
T.S.: Z wielu powodów – macie wspaniały obiekt, pod względem nawierzchni bezsprzecznie jeden z najlepszych w Europie, do tego rzadko spotykana znakomita infrastruktura wokół boiska, bliskość bazy hotelowej. Wrażenie robi również to, że kompleks jest bardzo zadbany, uszanowany. Austriaccy zawodnicy przyjeżdżając tutaj po raz pierwszy są w szoku, że taki obiekt jest w Polsce. Są również zachwyceni możliwością trenowania i grania na takiej nawierzchni. Nie bez znaczenia jest oczywiście przystępna cena oraz stosunkowo niedaleka odległość – to zaledwie 400 kilometrów, praktycznie cały czas autostradą. Poza tym ludzie w Siemianowicach Śląskich z którymi mamy kontakt są bardzo przyjaźni, życzliwi i pomocni. To wszystko daje komfort pracy trenerowi oraz radość z realizacji swojej pasji zawodnikom.
N.S.: W Wiedniu nie ma tak komfortowych warunków?
T.S.: Mamy boisko, na którym przed sześcioma laty położona została nowa nawierzchnia, a dziś jest już w dużo gorszym stanie niż ta dziewięcioletnia w Siemianowicach Śląskich. Do tego w Wiedniu z boiska korzystają trzy kluby hokejowe, które solidarnie utrzymują obiekt. To z kolei wiąże się z tym, że każdemu z klubów przypadają tylko dwa dni treningowe, podczas których trzeba zorganizować zajęcia wszystkim grupom wiekowym.
N.S.: Skoro kluby utrzymują swoje boisko, to skąd biorą środki jeszcze na działalność i w jaki sposób wynagradzają swoich zawodników?
T.S.: Kluby w Austrii utrzymują się głównie ze składek swoich członków. Sponsorów w hokeju na trawie jest niewielu i raczej stanowią dodatkowe źródło finansowania. To kwestia mentalności i chyba największa różnica w podejściu do hokeja w Polsce i Austrii. Tam traktowany jest jako pasja, hobby każdego zawodnika. Realizacja swojej pasji zawsze wiąże się z kosztami, a ludzie uprawiający hokej w Austrii mają tego świadomość. Dlatego nikt nie oczekuje, że za swoją grę będzie cokolwiek otrzymywał. Wręcz przeciwnie - roczna składka w naszym klubie to ok. 300-400 euro, do tego trzeba sobie kupić sprzęt oraz liczyć się z kosztami wyjazdów na mecze, obozy czy zgrupowania. To jest tam naturalne. W Polsce, jeszcze w czasach gdy ja grałem w reprezentacji, podejście było zdecydowanie inne, bardziej roszczeniowe, a z tego co się orientuję, nie zmieniło się ono do teraz.
N.S.: Zawodnicy słono płacą za możliwość grania, klub utrzymuje obiekt na którym gra, nie macie wsparcia z miasta?
T.S.: Jakieś drobne dofinansowanie, głównie na pracę z dziećmi otrzymujemy. Nie są to jednak środki znaczące w klubowym budżecie. Nikt się jednak o to nie obraża – każdy kto decyduje się uprawiać hokej na trawie w Austrii ma świadomość, że jest to sport niszowy i można liczyć tylko na siebie. Normą jest, że nawet zawodnicy powołani do reprezentacji narodowej, jadąc np. na mistrzostwa Europy, muszą wpłacić po 150-200 euro każdy. Jest zasada, że we wszystkim musi być udział zawodnika, co w chwili obecnej w mentalności hokeistów grających w Polsce jest nie do pomyślenia.
N.S.: Argumentem jednak będzie to, że zawodników z Austrii stać na partycypowanie w kosztach, a u nas nie mają z czego dołożyć.
T.S.: Twierdzenie że w Austrii ludzi stać na wszystko to mit, który niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Fakt jest taki, że przeciętne wynagrodzenie wynosi ok. 1200 euro, więc zarówno składka, wpisowe na wyjazd na obóz czy też zakup sprzętu jest sporym wydatkiem dla austriackich zawodników. Czasem myślę, że to również ma wpływ na postęp jaki zrobił austriacki hokej w ostatnich latach, bo gdy zawodnik za wszystko zapłaci, to potem przykłada się do zajęć, bo szanuje wydane pieniądze.
N.S.: Jesteś w Austrii już niemal dekadę. Jak oceniasz ten okres, porównując rozwój polskiego i austriackiego hokeja?
T.S.: W Austrii nastąpił w tym czasie zdecydowany progres. Ściągnięto trenerów i zawodników z Niemiec i Polski, postawiono na szkolenie u podstaw, konsekwentną, systematyczną pracę z dziećmi i młodzieżą. To zaczęło przynosić efekty – w tej chwili wszystkie kadry młodzieżowe są w grupie A, walcząc o medale mistrzostw Europy, drużyna seniorów jest na podobnym poziomie co reprezentacja Polski, co jeszcze kilka lat temu było nieosiągalne. W hokeju halowym kadra austriacka w 2011 roku zdobyła nawet seniorskie mistrzostwo Europy pokonując w finale właśnie Polaków. Znaczny postęp zanotowały również austriackie kluby, które coraz częściej liczą się w europejskich rozgrywkach. W tym samym okresie w Polsce odnoszę wrażenie że jest stagnacja, jeśli nie regres. Z perspektywy kilkuset kilometrów nie czuję się uprawniony do wskazywania przyczyn takiego stanu rzeczy, ale myślę, że problemem nie jest tylko brak środków.
N.S.: Mówiłeś, że do Austrii ściągnięto m.in. zawodników i trenerów z Polski. Oprócz Ciebie, czyli trenera w HC Wien gra obecnie sześciu naszych rodaków, w tym siemianowiczanin Łukasz Staniczek. Co w takim razie, jeśli nie pieniądze, ma do zaoferowania zawodnikom klub, że tak ochoczo decydują się oni na emigrację?
T.S.: Moim zdaniem nasz klub oferuje coś znacznie cenniejszego niż pieniądze. Może pomóc w otrzymaniu legalnej pracy, znalezieniu mieszkania a w konsekwencji ułożenia sobie życia w Austrii z możliwością kontynuowania swojej pasji. Z czasem wymiernym efektem jest też zmiana mentalności człowieka.
N.S.: Dziękując za rozmowę życzymy sukcesów w pracy szkoleniowej i zapraszamy na przyszłoroczne obchody dziesięciolecia Kompleksu Sportowego „Siemion”.
T.S.: Również dziękuję, z pewnością skorzystam z zaproszenia, a korzystając z okazji chciałbym serdecznie pozdrowić mieszkańców Siemianowic Śląskich, podziękować za zawsze ciepłe, życzliwe przyjęcie.
Rozmawiał: Krzysztof Nos