Jak na kajaki, to do Siemianowic
Można powiedzieć, że sezon kajakowy w Siemianowicach Śląskich dobiegł końca. Zaledwie rok temu odbył się pierwszy spływ Brynicą i tak ten pomysł prezydenta Rafała Piecha przypadł do gustu mieszkańcom, że w tym roku na naszej rzece odbyły się aż trzy kajakowe imprezy. A co szczególnie ważne, jedna z nich miała rangę ogólnokrajową, gdyż inicjatywa siemianowicka zainteresowała Polski Związek Kajakowy, który wpisał w kalendarz swoich corocznych wydarzeń spływ Brynicą, zwiększając jego zasięg –start spływu znajdował się w Piekarach Śląskich, meta- w naszym mieście.
Jak już wcześniej odnotowaliśmy, pierwsza z imprez odbyła się 19 sierpnia br, po czym 26 sierpnia nastąpił wspomniany spływ organizowany przez Śląskie Stowarzyszenie Kajakowe Wiking z Gliwic oraz UM Siemianowice Śląskie i UM Piekary Śląskie, nazwany „Szlakiem historii granic”. Wzięło w nim udział około 50 uczestników. Przeważali mieszkańcy naszego województwa, ale przybyli i amatorzy kajakowego spływu nawet z Warszawy. Bywalcy takich wodnych imprez podkreślali wyjątkowość naszego spływu, który odbywa się w odróżnieniu od innych, na terenie miast, a nie poza ich obszarami. Przy tym, jak zaznaczali z satysfakcją, wcale nie cierpi na tym uroda mijanych krajobrazów, które urzekają pięknem natury. Wśród uczestników spływu znaleźli się harcerze z Katowic oraz wiceprezydent Katowic Waldemar Bojarun. Wydarzenie zwieńczył poczęstunek oraz pokazy survivalu.
W ostatni weekend ponownie na Brynicy pojawiły się kolorowe kajaki, rozjaśniając ponurą aurę, która przecież nie zniechęciła, licznie przybyłych, żądnych przygód uczestników. Artur Kledzik, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska, przedstawiciel organizatora spływu- siemianowickiego Urzędu Miasta , nie krył satysfakcji z odbieranych od kajakarzy, samych bardzo pozytywnych opinii.
„Wodniacka akcja została przygotowana przez organizatorów bezbłędnie. Było wszystko: oznaczone miejsce zbiórki, dowóz na miejsce spływu, ściśle wyznaczona trasa z bezpiecznym miejscem startu i tymczasową przystanią końcową. Nad wszystkim czuwał komandor spływu. Uczestnicy zostali przeszkoleni i zaopatrzeni w kapoki.Prawdziwą niespodzianką było zakończenie spływu. Na wodniaków czekała dogodna przystań, a w opuszczaniu kajaków pomagali panowie w woderach, którzy stojąc po pas w wodzie ubezpieczali wysiadających na brzeg. Każdy z kajakarzy wchodząc na brzeg dźwiękiem żeglarskiego dzwonu oznajmiał ukończenie spływu. W polowej wiosce kajakowej (z zadaszeniem, ławkami, stołami, toaletą) na uczestników czekał ciepły posiłek – pieczone kiełbaski i żurek. Były też ciastka, napoje i prawdziwa atrakcja – pokaz technik survivalowych”- tak podsumowali prekursorzy spływów Brynicą, ekolodzy z LO im. J. Matejki, którzy wzięli także udział w sobotnim spływie.
We wszystkich trzech siemianowickich spływach wzięło udział około 200 uczestników.W przyszłym roku, bogatsi w doświadczenia, organizatorzy spodziewają się jeszcze większej frekwencji.