Warto inwestować w wybieg?
W tym roku kilka miast zdecydowało się na taki ruch. Z jednej strony samorządowcy argumentują, że na sercu leży im los zwierząt i ich opiekunów, z drugiej tym sposobem dbają o wygląd i estetykę swojego otoczenia. Dlatego właśnie decydują się na budowę wybiegów dla psów.
Temat psów, a raczej tego co po nich zostaje na spacerach, wraca co chwilę, bo też co chwilę ktoś w coś wdepnie i robi się raban. Niewiele w tym pomogło inicjatywa Siemianowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która kilka lat temu wyposażyła administrowane przez siebie osiedla w odpowiednie pojemniki. W administracjach zaś można zaopatrzyć się w stosowne worki. Sytuacja z pewnością uległa poprawie, ale dla wielu jest jeszcze daleka od ideału.
- Przepisy niestety nie zmienią mentalności ludzi – uważa Bożena Wiczyk z osiedla Młodych. – U nas co kilkanaście metrów jest kosz, a le to nie przeszkadza niektórym nic sobie z tego nie robić. Co z tego, że obok bawią się dzieci, a tam chłopcy kopią piłkę. To nie ma znaczenia i nie wiem, czy kiedykolwiek będzie miało.
Oficjalnie nie posprzątanie po swoim pupilu może zaboleć naszą kieszeń i potraktowane przez na przykład strażników miejskich jako wykroczenie. Trudno jednak wyobrazić sobie sytuacje, gdy i tak okrojone patrole miałyby jeszcze śledzić właścicieli psów, by mandatem uczyć ich kultury.
Z tego impasu starają się wyjść te miasta, które decydują się na budowę wybiegów. Tak uczyniono ostatnio w Gdańsku i Krakowie. Jest już po przetargu w Toruniu. Planują w Kaliszu i wielu innych miastach. W grodzie Kraka funkcjonuje w sumie już 6 takich wybiegów. Mieszkańcy i urzędnicy zdają sobie sprawę, że przydałoby się więcej.
Organizowanie takich wybiegów nie jest łatwe i bynajmniej nie jakieś dziwne, ukryte koszty tu chodzi. Rzecz w tym, że owe wybiegi, by naprawdę były funkcjonalne, powinny znajdować się jak najbliżej dużych osiedli, gdzie psiaków jest najwięcej i walka z ich odchodami jest najbrutalniejsza. Jeżeli nawet uda się znaleźć teren miejski, nieopodal osiedla, to i tak zaraz pojawiają się protesty tych, których czworonogów nie darzą jakąś wyjątkową sympatią i sobie ich pod swoimi oknami po prostu nie życzą.
Czy w Siemianowicach Śl. ów pomysł też by się sprawdził?
- Trzeba to na spokojnie przemyśleć, zobaczyć, jakie są oczekiwania samych mieszkańców w tym względzie. Jestem otwarty na tego typu propozycje – zakłada Jacek Guzy, prezydent Siemianowic Śl.
A co Ty uważasz? Odpowiedz w specjalnie przygotowanej przez nas sondzie.