Nie przysięgają w plenerze
Kiedy zaczęto mówić o planowanych zmianach w prawie o aktach stanu cywilnego przewidujących możliwość udzielania ślubu poza urzędami , sprawa wywołała spore emocje. Narzeczeni rozmarzali się, rozważając miejsca, które wydawały się im odpowiednio romantyczne, czy dostatecznie ekscentryczne , a kierownicy Urzędów Stanu Cywilnego zapewne z niejakim niepokojem oczekiwali na ujawnienie tych wyborów. Wiadomo to, czy ktoś nie chciałby połączyć się węzłem małżeńskim w przestworzach- na spadochronie na przykład, albo pod wodą? A z płetwami urzędnikowi niekoniecznie do twarzy… Żarty żartami, ale prawdą jest, że pewne obawy towarzyszyły oczekiwaniu na nowe zapisy w prawie. Tymczasem, kiedy w 2015 roku wprowadzono zapowiadane zmiany, wcale lawiny ślubów poza urzędami nie odnotowano. Tak przynajmniej jest w Siemianowicach Śląskich oraz w sąsiednich miastach. Tylko Chorzów, z racji wyboru przez niektórych narzeczonych na miejsce ślubu, położonej w Parku Śląskim, restauracji „Łania”, ma na swoim koncie śluby w plenerze.
- Jeżeli nawet zdarzają się pary, które rozważają złożenie przysięgi małżeńskiej poza urzędem stanu cywilnego, to najczęściej odstępują od pomysłu po usłyszeniu, że to kosztuje 1 tysiąc złotych – mówi kierownik siemianowickiego USC Grażyna Szulc.
Łatwo młodzi odstępują od marzeń?-Najważniejsze, żeby nie porzucali ich w dalszym, wspólnym życiu:) A poza tym, czy w Willi Fitznera nie jest pięknie...