Miał ludzkie podejście do ludzkich spraw
W połowie września odszedł Henryk Pesel. Był wieloletnim liderem siemianowickiej organizacji Sojuszu Lewicy Demokratycznej, przez dwie kadencje zasiadał w Radzie Miasta, ale niezależnie od sprawowanych funkcji był człowiekiem, któremu to, co działo się wokół, nigdy nie było obojętne. Chciał mieć wpływ na rzeczywistość i traktował to, jako zwykłą powinność wobec innych, wśród których żył. Siemianowice Śląskie straciły w Nim człowieka prawego, który chciał i potrafił się dzielić z innymi swoim czasem, pomysłami, pracą...
Jakub Nowak:
Pana Henryka poznałem po wstąpieniu w szeregi Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Dzieliła nas różnica wieku, związane z tym doświadczenie życiowe i organizacyjne, a jednak to zupełnie nie okazało się przeszkodą w naszych relacjach. Pan Henryk bowiem był wolny od częstej niestety przypadłości liderów politycznych, a mianowicie od tendencji do narzucania swojej wizji, swojego postrzegania i interpretowania rzeczywistości, poszczególnych wydarzeń, czy problemów.
Jeśli widział czyjś zapał, zaangażowanie, to chociaż sam miałby inny pogląd w danej sprawie, nie starał się torpedować inicjatywy. Przedstawiał swoje zdanie, ale był otwarty na dyskusję i nie ograniczał działania innych, tylko dlatego, że nie współgrało ono z jego widzeniem.
Pan Henryk był autentycznym społecznikiem. Nie zabiegał o popularność, nie przedkładał interesów partyjnych nad dobro miasta i mieszkańców, które zawsze wyznaczało jego postępowanie. Taka postawa ułatwiała współdziałanie z innymi organizacjami. Bywało, że za kierownictwa Henryka Pesela siemianowicki SLD potrafił zawiązać koalicję w konkretnej sprawie nawet z odległą ideowo siłą. Zresztą pan Henryk nawet, nie będąc już radnym, nadal angażował się w działania na rzecz osób potrzebujących pomocy.
Ryszard Olek :
Był moim przyjacielem. Znaliśmy się 20 lat. Zawsze imponował mi spokojem i rozsądkiem. Był rzeczowy. Przy takich, jak on człowiek może się wyciszyć, naładować akumulatory. Lubił przyrodę, chętnie zajmował się ogródkiem, tym przy siemianowickim domu i tym przy domku w górach. Nie jeden raz gościłem u niego i zawsze były to bardzo przyjemne chwile. Jedną z pamiętnych okazji było Złote Wesele. Henryk wtedy zaśpiewał piosenkę dla swojej żony. To takie ładne, prawda?..Ceniłem go jako działacza SLD i jako radnego. W tej roli budził naprawdę duży szacunek, ponieważ nie było w nim ani trochę chęci lansowania siebie, lecz wyłącznie pragnienie zrobienia czegoś dobrego dla miasta, dla mieszkańców. Miał ludzkie podejście do ludzkich spraw. Kiedy członkowie SLD organizowali zbiórkę na paczki dla dzieci z rodzinkowego domu dziecka, Henryk zawsze znalazł czas, aby je tam zanieść. Pomoc innym i ochrona środowiska – to były dwie sprawy, które najbardziej leżały mu na sercu… Śmierć Henryka bardzo mnie zaskoczyła. Brakuje mi go…
Adam Cebula:
Henryka Pesela poznałem w 2010 roku. Razem zasiadaliśmy w Radzie Miasta. Heniek okazał się być radnym pracowitym, dążącym do celu, walczącym o dobro wyborców. Jako radny był skłonny do współpracy, w dążeniu do celu - poszukujący rozwiązania problemu, a nie szukający zwarcia. Był pogodny, wesoły, w prywatnych relacjach okazywał się być duszą towarzystwa. W następnej kadencji, chociaż już nie zasiadał w Radzie, zacieśniły się moje relacje z Heńkiem w związku z moim przejściem do SLD. Ciężką pracą ponownie zdobył zaufanie mieszkańców i uzyskał mandat radnego w kadencji 2014-2018. Swoje własne aspiracje potrafił schować dla dobra wspólnego i współpracy dla miasta. To, co cenię u Heńka najbardziej, to odpowiedzialność i racjonalność przy podejmowaniu decyzji. Potrafił odejść z polityki twierdząc , że czas na zmianę pokoleniową, czas na młodych. Choć zrezygnował z przewodniczenia SLD, nie pełnił już funkcji publicznych, pozostał zaangażowany w problemy społeczne i działał przy budżecie obywatelskim. Mnie będzie brakowało jego pracowitości, pogody ducha, pozytywnego myślenia i dowcipów, którymi sypał jak z rękawa.