Kto spotyka w mieście dzika...
Coraz częściej mieszkańcy miast spotykają na swojej drodze dzika – niegdyś zwierzę, które nie opuszczało raczej lasów. Problem ten nie omija również mieszkańców Siemianowic Śląskich. Jak zachować się w przypadku, gdy przydarzy nam się takie nie chciane tete a tete zapytałam Jacka Wąsińskiego z Leśnego Pogotowia w Mikołowie, który jako leśnik, założyciel placówki i opiekun dzikich zwierząt jest w tej dziedzinie przysłowiową alfą i omegą.
- Przede wszystkim mieszkańcy miast powinni pamiętać o tym, aby nie tworzyć dzikich wysypisk śmieci również i z tego względu, iż przyciągają one zwierzęta poszukujące karmy. A jeśli chodzi o zachowanie się, gdy natrafimy na dzika, to oczywiście powinniśmy starać się ominąć zwierzę, zachowując jak największą odległość od niego. Chodzi o to, aby nie naruszyć jego strefy bezpieczeństwa. Nie wolno, chcąc spłoszyć dzika, rzucać w niego z daleka jakimiś przedmiotami i w ogóle nie wolno go drażnić, bo wówczas czując się zagrożony – ruszy do ataku. Jeśli znajdziemy się nieoczekiwanie bardzo blisko zwierzęcia – wycofujemy się tyłem, nie spuszczając go z oczu. Musi widzieć, że my na niego patrzymy, musi odnieść wrażenie, że nie jesteśmy wystraszeni tym spotkaniem. Takie zachowania powinny pomóc nam bezpiecznie zakończyć incydent, jeśli jednak zaniepokojony naszym widokiem dzik ruszy w naszą stronę, pozostaje nam już tylko próba spłoszenia go – wtedy dopiero hałas i gwałtowne gesty są naszą szansą.
Trzeba też wiedzieć, że dziki żyjące na obrzeżach miast, te dla których widok człowieka nie jest zaskakujący, nie są jednak oswojonymi zwierzętami, ba, odczuwają przed ludźmi mniejszy strach.
No cóż, trzeba być czujnym i wcale nie wydaje się bezzasadna umiejętność wspinania się na drzewo w razie czego, o czym tak wdzięcznie traktuje wierszyk mistrza Jana Brzechwy, bo w końcu to chyba jedyny niezawodny sposób na uniknięcie bliskiego kontaktu z groźnymi kłami…