Każdemu w potrzebie
O powstającym jak Feniks z popiołów "Domu dla bezdomnych, samotnych matek, kobiet w ciąży i ofiar przemocy", o zbliżającej się zimie, o bieżących kwestiach funkcjonowania siemianowickiego MOPSu, z Janem Jeleniem, Dyrektorem Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Siemianowicach Śląskich rozmawia Jan Wywiórka
Jan Wywiórka: - Panie Dyrektorze, spotykamy się w kontekście poświęcenia "Domu dla bezdomnych, samotnych matek, kobiet w ciąży i ofiar przemocy". Trochę kontrowersji narosło wokół tej inicjatywy...
Jan Jeleń: - Korzystając z okazji, chciałbym przede wszystkim podkreślić wyłączną rolę wolontariuszy i sponsorów prywatnych przy budowie "Domu...". Ze wzruszeniem się pochwalę, że takie gesty dobrowlonej pomocy pojawiają się ad hoc, jak na przykład w trakcie naszego festynu na "Siemionie" jedna z pań zadeklarowała, że pokryje koszt wyposażenia łazienki. Poza tym praca, jaką włożyli tu podczas kilkukrotnych wizyt ludzie z Habitat for Humanity jest nieoceniona. I trzeba podkreślić, że byli to ludzie z bardzo daleka. Wielu anonimowym darczyńcom chcieliśmy się odwdzięczyć zapraszając ich właśnie do wspólnej zabawy przy symbolicznym żurku. Chciałbym też podziękować moim pracownikom – członkom Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta za to, że idea powstania tego domu stała się dla nich naprawdę pierwszoplanowa.
JW: - Kiedy więc nastąpi rzeczywiste otwarcie tego domu, kiedy pojawią się tu pierwsi mieszkańcy?
JJ: - Zakładamy, że najpóźniej do końca marca 2015 r. Żeby tej daty jednak dotrzymać, zwracamy się do ludzi dobrej woli o wszelką pomoc. Mieszkańcy Siemianowic Śląskich słyną z dobrego serca i mają dobre serce stąd wierzę, że i tym razem się na nich nie zawiedziemy.
JW: - Niby za oknem późne lato, ale nieuchronnie przyjdzie zima. Czy to jakiś wyjątkowo trudny okres dla MOPSu, czy wiecej mieszkańców zgłasza się wtedy po pomoc?
JJ: - Tak, zawsze w tym okresie o 10 - 15 % wzrasta liczba osób przychodzących po pomoc. Oczekiwaniem jest głównie rozwiązanie sprawy opału. Niestety, formalnie nie mamy takiej możliwości. Komu można udzielić pomocy określają ściśle przepisy prawa i nasza dobra wola nic tu nie pomoże. Z drugiej strony jesteśmy obwarowani budżetem miasta, który też nie jest bez dna.
JW: - Jeśli już mówimy o pieniądzach, czy MOPS ma możliwości i czy działa w kierunku pozyskiwania środków zewnętrznych?
JJ: - Oczywiście, oprócz stałej działalności realizujemy obecnie trzy projekty mające na celu aktywizację społeczną i zawodową: "Uwierz w siebie" (od 2008 r.), "Klub integracji społecznej" i "Aktywny debiut". Łącznie uczestniczy w nich prawie 1.300 osób, w tym niepełnosprawni. Część tych ludzi nie wychodziła wcale z domu, teraz możemy być dumni, że mogą uczestniczyć w szkoleniach zawodowych, stażach, treningach umiejetności społecznych, warsztatach, grupach wsparcia, rehabilitacji medycznej i społecznej, arteterapii. Wspieramy także ich otoczenie, bliskich. W wyniku tych projektów, we współpracy z Powiatowym Urzędem Pracy, 20 % uczestników dostało pracę. Aktywizacja ludzi, którzy do nas się zgłaszają jest głównym naszym celem i bez dobrych relacji z PUPem nasze działania nie miałyby racji bytu.
JW: - Jakiś spektakularny efekt tych projektów...
JJ: - Jest taki, a jakże! Oto w rejonie ul. Mickiewicza nasi podopieczni sami, inspirowani tylko przez nas i wyposażeni w stosowne narzędzia, uporządkowali teren, wykonali niewielki plac zabaw i boisko do siatkówki. Wszystko jest kolorowe, upstrzone grafiti, zwraca uwagę przechodniów i cieszy mieszkańców.
JW: - Panie Dyrektorze, jaki jest zakres działania MOPSu i skala mieszkańców naszego miasta korzystających z pomocy społecznej? Bo przecież to nie tylko MOPS, ale także wiele placówek podległych czy współpracujących z kierowaną przez Pana jednostką zajmuje się szeroko pojętą pomocą socjalną...
JJ: - Grupa osób korzystających z naszej pomocy to ok. 7 tys. ludzi, czyli prawie 10 % mieszkańców Siemianowic Śląskich. Naprawdę każdy, kto czuje się w potrzebie może przyjść a my na podstawie przepisów prawa określimy zakres pomocy, jaką możmy mu dać. Mamy zasadę, że nie każdy musi od razu załatwić swoją sprawę, ale powinien wyjść zadowolony, że ktoś go wysłuchał i chciał mu chociaż pomóc. Pomoc, jaką możemy im zaoferować jest wieloraka. Po pierwsze, jest to pomoc materialna, czyli zasiłki okresowe lub celowe, np. na odzież, słowem – na codzienne życie. Następnie, udzialamy pomocy prawnej i psychologicznej poprzez naszych konsultantów, radzących w trudnych sytuacjach. Jest to o tyle ważne, że 1/4 korzystających z naszej pomocy to rodziny niepełne, gdzie występują problemy wychowawcze. Działa też świetlica przy ul. Śniadeckiego – prawdziwa duma naszego ośrodka, gdzie 30 dzieci w wieku 3 – 15 lat pod opieką pedagogów znajduje ciepło i dobrą atmosferę. Jest przecież także w naszym mieście dzienny dom pomocy społecznej. W naszej gestii jest również opieka nad przewlekle chorymi i chorymi psychicznie. Realizujemy to poprzez naszych opiekunów, pracowników socjalnych we współpracy z wyspecjalizowanymi jednostkami.
JW: - Można więc powiedzieć, że służby miejskie potrafią stawić czoła dość poważnemu wyzwaniu.
JJ: - Tak, dzięki przychylności prezydenta Jacka Guzego jest bardzo dobra współpraca wszelkich instytucji zaangażowanych w sprawy socjalne. Chciałbym tu wymienić Wydział Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta, Referat Spraw Społecznych i Zdrowia UM, PUP, Ośrodek Interwencji Kryzysowej, Poradnię Psychologiczno – Pedagogiczną, policję, sąd. Marzeniem moim jest powstanie zintegrowanego systemu pomocy i wsparcia środowsikowego dla osób starszych, chorych, niepełnosprawnych i ich bliskich. Ale i tak mogę być zadowolony, że założony przeze mnie trzy lata temu, kiedy obejmowałem funkcję, program został w pełni zrealizowany.
JW: - Dziękuję bardzo Panu Dyrektorowi za rozmowę