Czarny punkt na mapie Europy
Raport Najwyższej Izby Kontroli w sprawie smogu przeraża. Nie dość, że nic nie poprawiamy, to na dodatek jest tylko gorzej. Jeżeli nic nie zmienimy tę walkę ewentualnie wygramy za…. 100 lat
NIK nie ma wątpliwości: Polska jest czarnym punktem na mapie Europy. Zdecydowanie najgorszym powietrzem oddychają mieszkańcy południowej części kraju. Ci z pasa środkowego mają “powietrze zróżnicowane”. Smog zaś najmniej powinien przejmować Polaków z północy.
Izba w swoim raporcie podkreśla, że samorządy nie mają ani pieniędzy ani innych instrumentów do skutecznej walki o czyste powietrze. Co gorsza: na horyzoncie nawet nie ma zarysu nadziei, żeby cokolwiek w tym aspekcie uległo zmianie.
Jeżeli nic nie zmienimy, to czystym powietrzem będziemy mogli cieszyć się w Małopolsce za 77 lat. Nieco mniej muszą czekać mieszkańcy Mazowsza - raptem 62 lata. Większego pecha mają np. w łódzkim. NIK przewiduje, że z taką taktyką walka ze smogiem będzie tutaj wygrana za 99 lat.
To potwierdzenie wcześniejszych danych WHO (Międzynarodowa Organizacja Zdrowia). W pierwszym, alarmującym, sprzed kilku lat raporcie mówiło się o 33 polskich miastach na 50 najbardziej zanieczyszczonych. Najnowsze badania nie pozostawiają złudzeń. Wg WHO na 50 miast z najgorszym powietrzem w Europie już nie 33 a 36 są z Polski. Marnym pocieszeniem jest, że dwa pierwsze miejsce oddaliśmy Bułgarom. Na 20 najbardziej zanieczyszczonych miast Starego Kontynentu 16 jest z Polski. Z kolei odsetek tych miast, które przekraczają obowiązujące do 2020 r. normy jakości powietrza, wynosi u nas aż 72 proc.
O skutkach smogu doskonale zdają sobie rządzący. Dość przypomnieć tylko ostatnie ustalenia raportu Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, według których w 2016 r. smog spowodował śmierć 19 tys. Polaków, co wynosi koszty zdrowotne na astronomiczną sumę do 30 mld zł rocznie.
Tak naprawdę całego wpływu smogu na ludzki organizm nie znamy i nie wiadomo, czy kiedykolwiek poznamy. Ale co chwilę pojawiają się naukowe doniesienia jeszcze bardziej ukazujące jego destrukcyjny charakter. Na przykład naukowcy z Boston University Medical Campus i Harvard School of Public Health dowiedli ostatnio, że smog ma także wpływ na ludzkie hormony. Z kolei Chińczycy pokazują, że zanieczyszczenie powietrza, którym oddychamy ma również wpływ na poziom inteligencji. Statystycznie, ci którzy oddychali smogiem tak jakby stracili rok edukacji.
Niestety, dzisiaj smog w Polsce wydaje się głównie narzędziem politycznym do obijania przeciwników. Merytorycznych dyskusji jak na lekarstwo. Tymczasem swoje przemyślanie na ten temat mają naukowcy. Nie brakuje przykładów polskich rzucających rękawice smogowi. Mają swoje przemyślenia w samej identyfikacji smogu, nie brakuje tez pomysłów na skuteczną walkę z nim. Jak np. korytarze powietrzne. Teraz z kolei eksperci z Polskiej Akademii Nauk przekonują, że skonstruowali skuteczne filtry, które można nakładać na stare piece. Mają wyłapywać nawet 95 proc. zanieczyszczeń i w przypadku uruchomienia produkcji na masową skalę kosztować po 2 tys. zł.
I trzeba przyznać, że im więcej pomysłów, inicjatyw – tym lepiej, tym większa szansa na wybór i realizację tych najefektywniejszych, dzięki którym mamy realną szansę oddychać czystym powietrzem. Ale musimy na to jeszcze poczekać.
Potem rękawicę, nie oglądając się na innych, postanowiły podjąć samorządy wojewódzkie. Najpierw małopolski, parę tygodni później śląski. Tu i tu przyjęta jest – w postaci prawa miejscowego – uchwała antysmogowa.
- To bezsprzecznie sukces samorządowców, którzy pierwszy raz przygotowali konkretne instrumenty do walki ze smogiem. Stworzyliśmy granice czasowe i normy, jakie powinny zacząć obowiązywać po ich przekroczeniu. Od samego początku powtarzaliśmy, że potrzebujemy stosownego wsparcia ze strony rządu. Zwłaszcza jeżeli chodzi o regulacje prawne. Bez nich samorządowe inicjatywy nie będą tak skuteczne, jakby mogły być – przekonuje Wojciech Saługa, marszałek województwa śląskiego.
W końcu stanowisko zajął też europejski Trybunał Sprawiedliwości, który stwierdził naruszenie przez Polskę unijnych dyrektyw w zakresie standardów czystego powietrza. W odpowiedzi rząd ogłosił 14 punktów walki ze smogiem i rozpoczął sie proces legislacyjny nad nowelizacją ustawy o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw, którą polski Sjm przyjął w zeszłym miesiącu. Przepisy tej ustawy przewidują wycofanie z obrotu detalicznego najgorszej jakości paliw, czyli mieszanek zawierających mniej niż 85 proc. węgla kamiennego, mułów węglowych i flotokoncentratów.
W noweli przepisów znajduje się zapis o możliwości czasowego zawieszenia norm jakościowych w przypadku niedoboru źródeł ciepła bądź ewentualnych perturbacji na rynku wytwarzania energii wynikających np. z upałów.
Przypomnijmy: przyjęte przez Sejmik Województwa Śląskiego jednogłośnie nowe przepisy zaczęły obowiązywać od 1 września 2017 r. na terenie całego województwa. Od tego czasu obowiązuje zakaz stosowania węgla brunatnego, mułów i flotokoncentratów, a także biomasy stałej o wilgotności powyżej 20 proc. Uchwała dotyczy też tych, którzy po 1 września br. planują instalację urządzeń grzewczych. W tym przypadku muszą być to kotły minimum klasy 5.
Uchwała zakłada trzy daty graniczne wymiany starych kotłów w zależności od długości ich użytkowania. W przypadku kotłów eksploatowanych powyżej 10 lat od daty produkcji trzeba będzie je wymienić na klasę 5 do końca 2021 roku. Ci, którzy użytkują kotły od 5-10 lat, powinni wymienić je do końca 2023 roku, a użytkownicy najmłodszych kotłów mają czas do końca 2025 roku. Na rynku są stosowane również kotły klasy 3 i 4. Ze względu na to, że do roku 2016 wymiana na takie kotły była dofinansowywana, graniczną datę ich obowiązkowej wymiany na klasę 5 wydłuża się do końca roku 2027. Co istotne, każdy, kto buduje nowy dom i zamierza ogrzewać go węglem lub drewnem, ma obowiązek zainstalować kocioł klasy 5.