Wywiad z babcią i dziadkiem
Z wielką przyjemnością i nieukrywaną satysfakcją Żwirek i Muchomorek, czyli pomysłodawcy projektu Dzieci uczą się życia od nas – czyli…powrót do przeszłości :), przedstawiają wyróżniony wywiad w ramach konkursu, który stał się mostem łączącym przeszłość z teraźniejszością. Rozmowę przeprowadziła Wiktoria Werner - klasa Ib / Szkoła Podstawowa nr 11 im. Juliusza Słowackiego w Siemianowicach Śląskich
„Zabawy dzieci w latach 70 i 80”
WIKTORIA: Babciu w jakie zabawy bawiłaś się w latach 70 i 80?
BABCIA: W tamtych czasach dziewczynki bawiły się w ubieranie lalek, grałyśmy w klasy, berka, skakałyśmy w gumę jak i na skakance.
WIKTORIA: Babciu , a opowiesz mi o tamtych grach?
BABCIA: Dobrze Wiktusiu.
WIKTORIA: Opowiedz mi o tej grze w klasy.
BABCIA: Gra w klasy polegała na tym, że kilka osób ustawiało się w rzędzie przed jedną osobą z piłką. Osoba która miała piłkę nazywana była „nauczycielem”. Nauczyciel po kolei rzucał piłkę do osób stojących w rzędzie. Jeżeli osoba złapała piłkę, a nauczyciel krzyknął np. „historia” to osoba przechodziła krok do tyłu. Jeżeli natomiast osoba złapała, a nauczyciel krzyknął „przerwa” osoba ta wracała z powrotem do szeregu. Kto jako pierwszy osiem razy prawidłowo złapał piłkę został nauczycielem.
WIKTORIA: Aha, to tak się gra w klasy babciu, teraz już wiem.
BABCIA: W klasy grało się również w inny sposób.
WIKTORIA: W jaki babciu? Powiedz.
BABCIA: Dobrze. Na ziemi malowało się jeden duży prostokąt, a następnie dzieliło się go na 8 kwadratów opisując pola od 1 do 8. Rzucało się płaski kamyk lub zakrętkę od słoika na pierwsze pole, a następnie na jednej nodze skakało się po kolei do 8. Jeżeli naskoczyło się na linię gra została przerwana i zaczynała druga osoba.
WIKTORIA: Aha. To musiała być fajna zabawa. Babciu, a o co chodziło z tym ubieraniem laleczek?
BABCIA: Wiesz Wiktusiu, kiedyś ubranka do lalek samemu się szyło lub robiło się je na drutach. Każda z dziewczynek miała co najmniej kilka ubranek ręcznie robionych. Bawiłyśmy się tymi laleczkami w sklep, pracę, zabawę, bal. Mogłyśmy się z koleżankami bawić godzinami.
WIKTORIA: Babciu, a chłopcy bawili się z Wami?
BABCIA: Z chłopakami graliśmy w berka oraz w dwa ognie.
WIKTORIA: Coś jeszcze?
BABCIA: Jeżeli chcesz wiedzieć w co się bawili chłopcy zapytaj dziadka.
WIKTORIA: Dziadku w co bawiłeś się z chłopakami?
DZIADEK: Chłopcy w tamtych czasach jak i teraz grali w piłkę. Bramki robili z kawałka drzewa, za rekwizyty służyły im też: kosz na śmieci, ławki. Piłka, to gra, w którą chłopcy zawsze grali tak samo kiedyś jak i dziś.
WIKTORIA: Dziadku, a - inna zabawa?
DZIADEK: To kapsle.
WIKTORIA: Jak to w kapsle? O co chodzi?
DZIADEK: Malowało się kredą lub kamieniem trasę na ziemi, czasem bardzo długą oraz jak pamiętam to z przeszkodami. Część trasy oznaczało się znakiem x lub kolorowało się go. Taki fragment nazywał się „masło”. Ustawiało się na starcie kapsle, każdy miał swój. Następnie każdy miał trzy ruchy. Trzeba było uważać, żeby kapsel nie wyjechał poza linię lub, żeby nie stanął na polu „masło”, wtedy wracał na start. Kto pierwszy ukończył całą grę wygrywał.
WIKTORIA: To musiała być świetna zabawa.
DZIADEK: Tak. Było przy tym bardzo dużo śmiechu i nie tylko. Chłopcy do domu przychodzili z poobdrapywanymi kolanami i rękoma, grając w kapsle.
WIKTORIA: Aha. Dziękuję Wam bardzo za udział w moim wywiadzie. Teraz już wiem
w co bawiły się dzieci w tamtych latach.
DZIADEK: Proszę bardzo. Dziękuję.
BABCIA: Proszę bardzo Wiktusiu.