Andrzej Lebek - nowy Słodowy
Andrzej Lebek, siemianowiczanin wielu pasji, w związku z jedną z nich, stał się bohaterem artykułu Anny Malinowskiej, zamieszczonym w dzisiejszym wydaniu Gazety Wyborczej. Tytuł artykułu: „Nowy Adam Słodowy mieszka na Śląsku. Miasto urządzi mu niezwykłą pracownię”. Zachęcamy do lektury:
„Mieszkający w Siemianowicach Śląskich Andrzej Lebek od zawsze konstruuje niezwykłe zabawki. Sam przyznaje, że jego inspiracją był genialny popularyzator majsterkowania Adam Słodowy. Władze miasta postanowiły wykorzystać umiejętności mieszkańca i stworzyć mu pracownię, którą roboczo nazwano mini Kopernikiem.
Andrzej Lebek na co dzień pracuje w Miejskim Centrum Zarządzania Kryzysowego w Siemianowicach Śląskich. Sam jednak przyznaje, że cały czas poza pracą poświęca swojemu hobby – konstruowaniu zabawek edukacyjnych.
Zaczęło się od oglądania programów Adama Słodowego
Zainteresowanie rozbudził w nim ojciec. Antoni Lebek był nauczycielem rysunku technicznego w Technikum Górniczym w Chorzowie.
– Kiedy wracał z pracy, uwielbiał się ze mną bawić. Razem oglądaliśmy programy telewizyjne Adama Słodowego i później sami robiliśmy to, co na ekranie konstruował pan Adam, a pewnej nocy sam zbudował makietę lotniska. Gdy ją rano zobaczyłem w naszym salonie, nie mogłem wyjść z podziwu – wspomina konstruktor z Siemianowic Śląskich.
Po śmierci ojca pan Andrzej wymyślał coraz bardziej skomplikowane konstrukcje.
– Nie zawsze było bezpiecznie. Kiedyś z sąsiadem chcieliśmy się połączyć kablami przez rury. Tak majsterkowaliśmy, że pozbawiliśmy prądu całą kamienicę. Mama nie zawsze potrafiła mnie upilnować – przyznaje pan Andrzej.
Po maturze wybrał studia górnicze na politechnice. Ale jak sam przyznaje, kierunek niespecjalnie go pociągał. Skończyło się na tym, że nie pracował w wyuczonym zawodzie. – Dostałem pracę w Urzędzie Miasta. O swojej pasji przypomniałem sobie, kiedy na świat przyszły moje dzieci – mówi.
W zabawkach Lebka nie ma elektronicznych gadżetów
Andrzej Lebek ma trzech synów. – Siłą rzeczy przypomniałem sobie, jak wyglądało moje dzieciństwo. I robiłem to samo co tata. Razem budowaliśmy, konstruowaliśmy przeróżne rzeczy. Jak tylko mogłem, to z zabawek kupowałem dostępne wtedy tylko w Peweksie klocki Lego. Żona miała z nami udrękę. W całym mieszkaniu budowaliśmy labirynty, budowle, fortece. Często przychodziły dzieci z sąsiedztwa. W domu często trwała zabawa – śmieje się.
Kilka lat temu ambasada Stanów Zjednoczonych w Warszawie ogłosiła konkurs na warsztaty edukacyjne dla dzieci. Do udziału zgłosił się Lebek i konkurs wygrał. – Kiedy już synowie dorośli, a w naszych sklepach można kupić wszystko, zacząłem budować specjalne stanowiska do zabawy. I wyszedł mi taki mały Kopernik. Bo jest m.in. stanowisko z wodą, parą wodną, z prądem, polem elektrycznym. Dzieci same muszą nauczyć się budować różne instalacje, łączyć konstrukcje, dzięki czemu np. woda płynie i porusza młyn czy karuzelę. Amerykanom się to bardzo spodobało. Bo nie było żadnych elektronicznych gadżetów – mówi siemianowicki konstruktor.
Pan Andrzej swoje stanowiska pokazywał w kilku szkołach. A dwa lata temu został zaproszony do stoiska organizacji pozarządowych w czasie Dni Siemianowic. Tam poznał go Piotr Kochanek, rzecznik siemianowickiego magistratu. – Razem z dziećmi i innymi ojcami przy stoisku pana Andrzeja spędziłem ponad dwie godziny! Później długo rozmawialiśmy. O pasji mieszkańca opowiedziałem później prezydentowi miasta. Kiedy dowiedzieliśmy się, że pana Andrzeja zapraszają do siebie szkoły, postanowiliśmy, że trzeba skończyć z taką wędrówką. Że miasto musi znaleźć jakieś stałe miejsce i stworzyć odpowiednią pracownię – mówi Kochanek.
W Siemianowicach powstanie niezwykła pracownia
W końcu urzędnikom udało się znaleźć lokum w Liceum Ogólnokształcącym nr 1 im. Śniadeckiego. – To mieszkanie po pani woźnej. 80 metrów kwadratowych, z osobnym wejściem z ulicy. Dla nas to będzie fantastyczne sąsiedztwo, bo wiąże się z edukacją przedstawianą w niestandardowy sposób – zachwala Agata Krzysztofik, dyrektorka szkoły.
Rzecznik Kochanek mówi, że powstanie pracownia – mini Kopernik.
– Trwają prace projektowe pod adaptacje pomieszczeń. Do aranżacji musimy teraz wykorzystać miejskie wodociągi, bo gros instalacji będzie związanych z wodą – dodaje.
Andrzej Lebek przypomina, że sam jest absolwentem Śniadeckiego i wraca w znajome progi. Jest też całkowicie przekonany, że dzieci będą odwiedzać pracownię. – To nie jest tak, że dziś najmłodsi lubią tylko komputery i komórki. One nie dają im tylu emocji, radości i śmiechu jak to, kiedy same coś stworzą i zbudują – zaznacza.”