Do pięciu lat powstanie następca Rosomaka
Jednym z efektów dzisiejszej wizyty przedstawicieli rządu i polskiej armii w siemianowickich Wojskowych Zakładach Mechanicznych jest informacja o podjęciu prac zmierzających do stworzenia następcy kołowego transportera opancerzonego, który przez lata zdobywał i ciągle zdobywa bardzo dobre recenzje tak w kraju nad Wisłą, jak i poza jego granicami.
Rządowo-wojskowa delegacja przybyła do Siemianowic Śl. z kilkugodzinnym opóźnieniem. Wśród przybyłych znaleźli się m.in. Czesław Mroczek, sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej, generał Mirosław Różański oraz płk Jerzy Pikuła, zastępca szefa Inspektoratu Uzbrojenia.
Zanim goście zaczęli odpowiadać na pytania zebranych dziennikarzy zapoznali się z siemianowickim zakładem. Odwiedzili m.in. prototypowanie i halę produkcyjną.
- Jesteśmy tutaj po to, by potwierdzić udaną realizacje programu Rosomak. Dokonaliśmy transferu technologii, którą obecnie sami jesteśmy w stanie doskonalić. Siemianowickie zakłady cały czas się rozwijają. To wszystko sprawia, że coraz bardziej wierzymy w nowym projekt, który będzie się koncentrował na skonstruowaniu od podstaw polskiego kołowego transportowca opancerzonego, który stanie się godnym następcą Rosomaka – stwierdził wiceminister Mroczek.
- Myślimy zarówno o wersji standardowej 8x8, ale także mniejszej 6x6, by w ten sposób mieć całą rodzinę transportowców opancerzonych. Realizacje rozpisujemy na okres do pięciu lat. Teraz jesteśmy na początku tej drogi. Ale jesteśmy przekonani, ze następca Rosomaka spełni oczekiwania zarówno ministerstwa, jak i samej armii – dodał Adam Janik, prezes WZM SA.
Zanim to nastąpi najpierw siemianowickie zakłady będą miały sporą szansę na jeszcze większe zaistnienie na międzynarodowym rynku. Wszystko za sprawą montażu na Rosomakach pocisków SPIKE.
- To zdecydowanie zwiększy jego możliwości bojowe i tym samym użyteczność dla polskiej armii. Co ważniejsze jednak pozwoli to na eksport Rosomaków, którymi przecież zainteresowanych jest co najmniej kilka podmiotów – przekonuje Czesław Mroczek.
Czy rząd też tak łaskawie będzie patrzył na siemianowickie zakłady, jak wypełni się zeszłoroczna umowa i nie będzie więcej zakupów Rosomaków? Minister nie ma wątpliwości, ze tak właśnie będzie.
- Wojskowe Zakłady Mechaniczne, co też zobaczyliśmy dzisiaj, mają pełne możliwości i umiejętności remontowo-modernizacyjne, z czego zamierzamy skrzętnie korzystać jeszcze przez wiele lat – uspokoił wiceminister MON.
Obecnie WZM zajmuje w sumie powierzchnię ok. 40 tys. m kwadr. Zatrudnienie obejmuje 447 osób.
- Na razie nie planujemy ani przyjęć ani zwolnień. Przy takiej skali produkcji jaka obecnie mamy i chcemy nadal mieć taka liczebność załogi jest dla nas optymalna – mówi Michał Rumin, rzecznik WZM SA.