Czy trzeba mieć dzieci, żeby mieć serce?...
Silną grupą zjawili się dzisiaj w Ośrodku Interwencji Kryzysowej wolontariusze z Fundacji ING Dzieciom. Jak sugeruje nazwa owej organizacji, przybyli tu, aby swoją pracą posłużyć najmłodszym bywalcom placówki, a dokładniej prowadzonej przez nią świetlicy środowiskowej. Na remont i wyposażenie świetlicy Fundacja przekazała najpierw pieniądze – dzisiaj związani z nią ludzie dobrej woli finalizują dzieło. Głównie są to informatycy, którzy jednak, jak wynikało z obserwacji , żadnej pracy się nie boją, podobnie, jak jedna z postaci kultowego serialu „ Czterdziestolatek”.
Chwycili więc za pędzle i na podwórku pięknie malują stare mebelki, po którym to zabiegu wyglądają one jak nowe i na dodatek prezentują się, dzięki dobranym kolorom, bardzo ładnie. Podczas gdy jedni malują, inni pracują przy tworzeniu trawnika, pokrywając jego powierzchnię nawiezioną przez MPGK ziemię. Ktoś trudził się przy montażu piaskownicy, silna grupa dzielnie skręcała zjeżdżalnię. Także wewnątrz budynku praca wre. Widać, że bankowcy są dobrze zorganizowaną brygadą. Tu także czuć zapach farb – malowane są bowiem ściany świetlicy. Kilka pań przygotowuje zabawki i inne wyposażenie świetlicy. Kinga Hamera – Gromacka jest cały czas na „ gorącej linii”, z komórka w dłoni – dba o tzw. front robót. Wcześniej – zdradzę – zadbała wraz ze swoimi współpracownicami o poczęstunek dla pracujących. Upiekły mianowicie osobiście przepyszne ciasta, których zapach kusząco unosił się nawet na korytarzu.
„Wielu z nas już od lat działa w Fundacji – wyznaje jedna z uczestniczek dzisiejszych robót - i nie po raz pierwszy pracuje na rzecz siemianowickich placówek. W naszych biurach mamy potem miłe pamiątki - piękne, kolorowe rysunki dzieci, dla których wcześniej pracowaliśmy.
Chętnie bierzemy udział w takich akcjach. Jak nie pomagać dzieciom, kiedy sami jesteśmy często rodzicami…A zresztą, czy trzeba mieć dzieci, żeby mieć serce?”