Co wywróżyła Aradia?
Jest młoda, rudowłosa i w dżinsach. Aradia – wróżka z Siemianowic Śląskich. Ma komórkę i stronę internetową. Ma kota, ale nie jest czarny o przejmującym, nieprzeniknionym spojrzeniu zielonych oczu, tylko to pogodny „tygrysek”, szukający okazji, by mrucząc, zwinąć się w kłębek na kolanach swojej pani. Jej mieszkanko nie ma nic wspólnego z gabinetem, kryjącym tajemnicę za ciężkimi kotarami. Nie ma tam szklanej kuli, dymów kadzideł, jest za to dyplom wtajemniczenia w Arkana Duże, wydany przez renomowaną, katowicką i telewizyjną wróżkę.
- Jakaś pani zadzwoniła kiedyś, by zaprosić mnie na Andrzejki i od razu zaznaczyła, żebym przyszła ubrana w spódnicę w kwiatki, wzięła szklaną kulę…W tym momencie powiedziałam: „Dziękuję, proszę skontaktować się z Cyganką.” Ja wróżę z kart tarota. Nie chcę czegoś udawać, tworzyć jakiejś dziwacznej scenerii, przebierać się za kogoś. Chodzi o prostą relację: człowiek i karty tarota.
- Jak zaczął się pani związek z tarotem?
- Przed 15 laty stałam się właścicielką kart tarota ( wcześniej były nie do zdobycia), nabyłam stosowne książki i taki właśnie był początek. Wiedziałam, że tarotem nie wolno się bawić, bo można to przypłacić poważnymi konsekwencjami – tak stało się w mojej rodzinie - i żeby wróżyć z tych kart trzeba być wewnętrznie silnym.
- Mówi pani, że zainteresowała się tarotem, nabyła literaturę fachową – ale chyba nie każdy może zostać wróżką?
- Powiem tak: mając podręcznik tarota i karty, można coś tam sobie wywróżyć, ale to raczej obciążone jest dużym prawdopodobieństwem błędu. Każda karta ma niejedno znaczenie, a w rozmaitych konfiguracjach z innymi kartami, tworzą się, podobnie, jak z poszczególnych słów – zdania, kolejne znaczenia. Możliwości interpretacji jest więc wiele i nieodzowna jest intuicja, aby właściwie odczytać to, co podpowiadają karty.
- Rozumiem, że pani tę intuicję posiada?
- Tak, choć nie wiem jak to wytłumaczyć. Fakt jest jednak taki, że osoby, które raz przyszły do mnie - wracają, ponieważ przepowiednia okazała się trafna.
- Pani predyspozycje zresztą zweryfikowała także najbardziej wzięta w regionie wróżka, wydając pani coś w rodzaju certyfikatu.
- Bardzo to sobie cenię, bo jest ona niezwykle doświadczoną wróżką, często zapraszaną do programów telewizyjnych.
- Jacy ludzie korzystają z pani umiejętności?
- Najczęściej są to kobiety, chociaż zdarzają się również mężczyźni. Była pani dyrektor, były lekarki, urzędniczki, ekspedientki – jednym słowem po wróżby przychodzą zarówno osoby mające gruntowne wykształcenie, jak i te, które takiego nie posiadają. Kiedyś moja klientka pytała o to, czy poddać się operacji, czy też nie. Ja zanim postawiłam tarota odpowiedziałam, że powinna posłuchać lekarzy, a ona na to… że jest lekarką, a opinie medyków, jakie usłyszała są właśnie różne. Karty pokazały, żeby skorzystała z rady tych, którzy uważali, by jeszcze poczekała z decyzją o wizycie u chirurga. Sama nie poinformowała mnie, jak ostatecznie postanowiła, jednak z relacji osoby, która podpowiedziała jej wizytę u mnie, wyglądało na to, iż tarot przeważył szalę.
- Jest coś takiego jak etyka wróżki?
- Oczywiście. Tak, jak lekarza, obowiązuje mnie tajemnica. To po pierwsze, po drugie – nie stawia się nikomu kart bez jego zgody. Ja mam też zasadę, że nie mówię klientowi o śmierci, choćbym ją w kartach zobaczyła. Gdybym się bowiem pomyliła, to konsekwencje mogłyby być tragiczne. Mówię o niej, jedynie w przypadku, kiedy ktoś stanowczo się domaga ode mnie takiej wiedzy. Był taki przypadek, że młodzi mieli zaplanowany ślub, a u ojca wykryto śmiertelną chorobę. Pytali, czy doczeka uroczystości, czy raczej powinni ją przyspieszyć, aby mieć tatę w tej ważnej chwili. Karty powiedziały, że nie muszą przekładać terminu – i rzeczywiście wesele odbyło się z udziałem chorego w zaplanowanej dacie, a ów pan odszedł parę miesięcy później. Mówią o mnie „dobra wróżka” – ponieważ zawsze patrząc w karty, interpretując ich znaczenie, kładę nacisk na to, co dobre. Dobra wróżba działa na ludzi, jak ogromny zastrzyk energii i już przez samo to, łatwiej im realizować pragnienia.
- Czy można powróżyć miastu? A jeśli tak, to jaka przyszłość czeka Siemianowice?
I wówczas Aradia zadała kartom pytanie, po czym, po przełożeniu przeze mnie kart na trzy części oraz wyciągnięciu trzech z nich, usłyszałam jej bardzo zatroskany głos, że pokazują ogromne kłopoty finansowe, a na domiar złego atmosferę obfitującą w intrygi i delikatnie mówiąc nie sprzyjającą zgodnemu działaniu. Odkrywanie jednak kolejnych kart, ujawniło możliwość poprawy sytuacji. Pojawiła się bowiem obok karty władcy, karta kapłanki, a także wędrowiec ze słońcem, a to według wróżki oznacza, iż jeżeli rządzącego mężczyznę wesprze zajmująca ważne stanowisko kobieta, wówczas kłopoty miasta zostaną pokonane, miasto znajdzie się na drodze do dobrego. Chociaż atakujący nogę wędrowca pies, sygnalizuje, że jeszcze będą próby przeszkodzenia w podążaniu dobrą drogą, to jest on mało znaczący wobec świecącego nad głową wędrowca słońca i wobec kolejnej karty – 6 buław, która jest kartą sukcesu.
Ja zaś uznałam, iż moment jest właściwy, by podziękować wróżce i wyszłam, pamiętając tylko te dobre karty:)
PS. Na stronie głównej pojawił się puszczający do was oko duszek - tam, w majaczących za nim ruinach, będą spoczywać wszystkie zamieszczane w rubryce "Nie z tej ziemi" materiały.