Biało - czerwone Siemianowice Śląskie
Nabożeństwem w kościele Św. Krzyża rozpoczęto w Siemianowicach Śląskich obchody Narodowego Dnia Niepodległości. Licznie zgromadzeni mieszkańcy, a także władze miasta na czele z prezydentem Jackiem Guzym i przewodniczącym Rady Miasta Adamem Cebulą, przewodniczący sejmiku województwa śląskiego Andrzej Gościniak, dowódcy wojskowi, kompania honorowa Wojska Polskiego, grupy rekonstrukcyjne, orkiestra wojskowa po mszy przemaszerowali ulicami miasta pod Pomnik Czynu Niepodległościowego. Pochód otwierał Rosomak, za którym jechały dwa zabytkowe samochody wojskowe, z których jeden ciągnął armatę ppanc. 37 mm. W słońcu pięknie prezentowały się biało – czerwone kotyliony poprzypinane przez wielu uczestników uroczystości, niesione narodowe flagi, biało – czerwone wiązanki kwiatów.
Kiedy pochód dotarł do miejsca pamięci narodowej poświęconego siemianowickim bohaterom, odczytany został apel poległych i złożono wiązanki kwiatów. Szczególnym momentem uroczystości była chwila, w której bukiet w narodowych barwach złożył ostatni z żyjących obrońców kopalni Michał – Franciszek Grzegorzek – honorowy gość uroczystości. U stóp pomnika dokonano też dekoracji srebrnymi i brązowymi Medalami „Za zasługi dla obronności kraju”.
Płomienne przemówienie wygłosił do zgromadzonych prezydent Jacek Guzy: "Zgromadziliśmy się tutaj, aby uczcić 95. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Oto bowiem po 123 latach niewoli spełnił się sen tych, którzy o tej Polsce śnili. Dla Górnego Śląska czas ten był nawet dłuższy, jako że ta nasza ziemia poza Polską pozostawała nie lat 123, ale niemal sześćset. Przede wszystkim jednak przyszliśmy tu po to, aby złożyć hołd tym wszystkim, którzy na przestrzeni wieków przelewali krew za wolność i niepodległość Polski, ale także, by zamanifestować nasze przywiązanie do wartości, którym byli oni wierni. Dziś próbuje nam się mówić, że przywiązanie do Boga, do Ojczyzny, że kierowanie się honorem, to przeżytek. Próbuje nam się zaszczepiać ideologie i zwyczaje sprzeczne z naszą wielowiekową tradycją. Jesteśmy tu więc także po to, aby pokazać, że te wartości, które dla naszych przodków były życiowym drogowskazem, są dla nas tak równie ważne jak dla nich. Aby zademonstrować nasze przywiązanie do tych wartości.
Nasi przodkowie, idąc do boju, mieli na sztandarach wypisane słowa Bóg – Honor – Ojczyzna. W tych trzech słowach wyraża się wszystko i nikt nam nie wmówi, że to przeżytek. Przypomnę w tym miejscu słowa naszego wieszcza narodowego:
Lecz zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei.
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba – na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!
W tych słowach zawiera się głęboka myśl – że naszym podstawowym zadaniem jest wychowywanie kolejnych pokoleń w duchu tych wartości, które mieli wypisane na sztandarach powstańcy i żołnierze, bojownicy o wolność i niepodległość Polski. I nie chodzi tu wcale o wzywanie do umierania za Ojczyznę, ale o gotowość do ponoszenia ofiar w warunkach wystąpienia takiej potrzeby, do ofiary z własnego życia włącznie.
Takimi właśnie osobami, gotowymi do ponoszenia ofiar dla Ojczyzny, byli ludzie, których nazwiska upamiętnia pomnik, przy którym się dziś gromadzimy. Wszyscy oni mieli swą pracę, w której się realizowali, mieli rodziny. Aktywnie angażowali się w życie społeczne naszego miasta i regionu. Ale oto przyszedł moment, w którym Ojczyzna znalazła się w potrzebie, a oni nie zawahali się, by rzucić to wszystko i ruszyć do boju.
Życiorys każdego z dowódców, których nazwiska upamiętnia ten pomnik, to wzór, to drogowskaz, jak należy postępować w życiu. To jest właśnie ów „kaganek oświaty”, dzięki któremu możemy widzieć drogę, którą winniśmy podążać. Żyjemy w dobie powszechnej relatywizacji. Próbuje się zmieniać znaczenie słów, że nie istnieją prawdziwi bohaterowie i autentyczni zdrajcy, bo w każdym jest pierwiastek dobra i pierwiastek zła, a w zasadzie nie do końca wiadomo, co to jest dobro, a co zło.
Na taką wizję świata nie ma naszej zgody. Mamy swoje wartości, mamy swoich bohaterów, mamy swoje wzory postaw. Ludzie, których nazwiska wyryte zostały na pomniku, przy którym stoimy, nie wyparli się tego, w co wierzyli, pomimo iż przyszło im za to płacić straszliwą cenę. I my pozostaniemy temu wierni.”