Anatomia duszy - piórem siemianowiczanina
W zbiorach połączonych bibliotek Wydziału Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, IFiS PAN – u oraz PTF znajduje się książeczka z 1923 roku zatytułowana „ Anatomia duszy czyli wewnętrznych sił człowieka. Na cześć kongresu psycho - fizycznego w Warszawie” . Fakt ten przytaczam z tego powodu, iż publikacja została napisana w Siemianowicach, choć kim był autor - nie wiemy, gdyż ukrył się za inicjałem F.M. Jest to dzieło niewątpliwie nie z tej ziemi, o czym przeświadczają już jego pierwsze karty. Mimo to jednak, trafiło do szacownych zbiorów naukowej biblioteki najpewniej nie dla jego walorów poznawczych, lecz jako świadectwo swoich czasów. Czytamy w nim m.in.:
„Głośny fizjolog Golz dokonał operacji na psie i na żabie. Według podanych opisów przez Dr. Babaka wyjął on obie pół kule mózgowe z głowy psa. Pies ten mimo utraty tej najważniejszej części organicznej dalej żył, żarł, spał i bardzo mało zmienił się w trybje swojego życia. Pies ów byłby żył kto wie jak długo, gdyby po upływie roku nie zabito jego, celem stwierdzenia istoty rzeczy wobec świadków. Drugiej podobnej operacji dokonał p. Golz na żabie, która jak sam opisuje nie zmieniła wcale nic w trybie swojego życia. Żaba ta puszczona na wolność skakała do wody, muszki łapała' i żyła sobie ,wesoło dalej. Na człowieku żywym jak się zdaje nie dokonano jeszcze podobnej operacji, natomiast mamy liczne doświadczenia z wojny, że jest bardzo wiele takich żołnierzy, których mózgi zostały poważnie uszkodzone, a mimo tych defektów ludzie ci wyzdrowieli i utrzymują równowagę umysłową, gdy tymczasem warjaci, którzy mają całkiem zdrowe i nietknięte mózgi, równowagę tę utracają. Jak tu pogodzić te dwie rażące sprzeczności? Zjawiska te, chociaż w zadumę myślących wprowadzają, pozostają jednak nie wyjaśnioną zagadką. Cóż na to, nowo myślący świat? Czyż mamy nadal pozostać obojętnymi i nie dać odpowiedzi na to ważne pytanie, skoro ciśnie nam się odpowiedź sama na język? Wyjęcie części mózgu z czaszki jak się przekonujemy pozostawia istoty nie tylko przy życiu a i co najciekawsze, nie zakłóca wcale czynności mózgowych.”
Już myślałam, co za niestworzone rzeczy wówczas wypisywano, kiedy w październikowej „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł o tajnikach mózgu, a w nim o kurczaku Mike’u, który po ucięciu głowy żył jeszcze dwa lata biegając po podwórku i zarabiając dla swojego właściciela, jako „cudo” 4,5 tys. dolarów miesięcznie.
W innym miejscu tej samej publikacji zatytułowanej „Czy można żyć bez mózgu” - zasadniczo aż się boję zacytować, a dlaczego, to się zaraz przekonacie - czytamy:
„W 2007 roku odkryto, że pewien 44-letni pacjent mózgu "w zasadzie niemal całkiem... nie ma". Zamiast tego w "czaszce zionęły cztery wielkie komory wypełnione płynem, który wywoływał taki nacisk od wewnątrz, że doprowadził niemal do całkowitego zaniku mózgowia, które przyjęło postać cienkiej warstewki neuronów skupionej po obrzeżach". Mężczyzna miał żonę, dzieci i pracował jako... urzędnik państwowy” …..